Część 6.
Doprowadzała
go do szaleństwa, już nie poznawał sam siebie. Te wahania nastroju i szybka ich
przemiana zadziwiały go. Jeszcze przed chwilą był gotów stąd wyjść, przysięgał sobie,
że nie pozwoli zrobić z siebie idioty jej kolejną manipulacją. Tymczasem znów
stał, zupełnie udobruchany, wpatrując się w jej słodki uśmiech i niebiańskie
oczy. Dłonie Leilani gładziły teraz jego kark, a usta były coraz bliżej. Nie
zważali na to, że w korytarzu przy toaletach wciąż kręcili się jacyś ludzie,
oni oprócz siebie nie widzieli nic, zresztą i na nich nikt nie zwracał
szczególnej uwagi, bo tuląca się do siebie para to był tutaj normalny widok.
Nachylił
głowę i delikatnie musnął jej wargi, po czym znów spojrzał w te oczy. Czuł, że
znów się zatraca. Żadnej innej kobiecie, nigdy nie pozwolił na to, co
wyprawiała z nim ta niebieskooka blondynka. Wystarczyło tylko jedno jej
spojrzenie, kilka czułych słów, ledwie muśnięcie dłoni, a gotów był zrobić
wszystko co mu rozkaże.
-
Chcę cię teraz. Do hotelu pojedziemy potem, a ja chcę już, natychmiast… -
wydyszała mu wprost do ucha. To było dla niego jak wezwanie, jej podniecający
ton głosu znów przyprawił go o dreszcze. Całym ciałem przycisnął ją do ściany i
pocałował mocno, namiętnie.
Znów
nic się nie liczyło, żadne zasady, kanony, teraz prowadziło go pożądanie obraną
przez siebie drogą, wprost do celu. Jej dłonie chciwie wkradły się pod jego
koszulkę. Jęknął. Pragnął jej coraz bardziej, on też chciał ją mieć tu i teraz,
a potem już nie będą się musieli spieszyć. Rozejrzał się i zastanowił nad
jakimś w miarę bezpiecznym miejscem, gdzie bez problemu mogliby uprawiać seks,
szybko i bez ceregieli. Do głowy przyszło mu teraz tylko jedno, to które było
najbliżej. Pociągnął ją za rękę w stronę znajomej toalety, tej samej z której
uciekła mu dwa tygodnie temu. Krew w ich żyłach, pobudzona adrenaliną
zamieniała się teraz w rwące potoki. Pospiesznie zamknęli się w środku,
dopadając do siebie jak zgłodniałe zwierzęta.
Dłonie
Toma natychmiast powędrowały na jej piersi, lecz cienki materiał bluzki był dla
nich przeszkodą. Szybkim ruchem zsunął jej ramiączka, wydobywając spod okrycia
wypukłości, które zaczął dotykać i pieścić, a już po chwili przyssał się do
nich jak spragnione niemowlę. Leilani zrzuciła mu z głowy czapkę, której daszek
teraz najwyraźniej zaczął jej przeszkadzać. Chciała zająć się jego spodniami, ale
pozycja chłopaka, który oddawał się zabawie jej biustem, najwyraźniej
uniemożliwiała to. Nie mogła dosięgnąć nawet paska. Poirytowana i
zniecierpliwiona, odepchnęła na chwilę zdezorientowanego, aby przyciągnąć go z
powrotem. Teraz już bez problemów mogła popracować nad rozpięciem klamry i
sięgnąć po swoją zabawkę. Tom z rozanieloną miną przyglądał się biernie jej
poczynaniom, a kiedy poczuł na sobie delikatne dłonie, z jego gardła wydobyło
się przeciągłe:
-
Aaaaah…
Teraz
już taka pieszczota mu nie wystarczyła, chciał więcej, bez długiej gry
wstępnej, bez niepotrzebnych ceregieli, chciał już być w niej. Nie było
potrzeby wszystkiego przedłużać. Podelektuje się nią potem, w hotelu, teraz
chciał ją po prostu, zwyczajnie zerżnąć, dać upust pożądaniu, jakie kipiało w
nim niczym lawa w gotowym do erupcji wulkanie.
Bez
najmniejszego trudu podciągnął do góry jej krótką spódnicę. Jego oczom ukazały
się jak zawsze u niej seksowne pończochy i bardzo skąpe majtki. Od razu wsunął
pod nie dłoń, zatapiając swoje palce w jej wnętrzu i poruszając nimi rytmicznie.
Teraz ona wzdychała namiętnie przymrużając oczy, lecz wciąż nie spuszczając
wzroku z jego twarzy. Ich dłonie wzajemnie pieściły swoje ciała, gdy po chwili
Tom sięgnął do kieszeni, z której wyjął mały czarny, kwadracik i rozerwawszy go
zębami, podał Leilani:
-
Załóż… - jęknął.
Na
widok prezerwatywy skrzywiła się nieco, ale zrobiła co chciał. Wszystkie jego
dotychczasowe partnerki robiły to dłońmi, podczas gdy ona chwyciła w usta
końcówkę i przykucnęła, nasuwając zabezpieczenie. Z każdym ruchem jej warg,
różowa gumka była coraz dalej. Patrzył na jej wprawne ruchy z rozchylonymi z
podniecenia ustami, które oblizywał co chwilę. Najwyraźniej przeszkadzająca mu
w tym koszulka, po chwili zaznajomiła się z posadzką na podłodze.
Leilani
robiła to wyjątkowo, delikatnie, a jednocześnie stanowczo. Widać miała w tym
wprawę, musiał to być jej kolejny raz, jednak teraz bynajmniej wcale mu to nie
przeszkadzało. W końcu przecież nie była jego dziewczyną.
Bardziej
z niecierpliwości, niż z chęci pomocy pomógł jej się podnieść i niemal
błyskawicznie odwrócił ją tyłem do siebie, skłaniając do oparcia o umywalkę.
Przed sobą miała lustro, w którym widziała swój obnażony biust, swoją i jego
twarz, na której malowało się podniecenie. Popatrzył na ich odbicia, ale tylko
przez chwilę, bo zaraz swoją uwagę skupił na jej wypiętych pośladkach, które
właśnie pozbywał skąpego, i jedynego okrycia. Pogładził je dłońmi i chwytając
ją w końcu za biodra, spełnił swoje największe pragnienie. Powoli, ale z
łatwością, bez najmniejszego oporu posiadł ją, czując jak obejmuje go
przyjemnie jej wewnętrzne ciepło. Na to doznanie, obydwoje wydali z siebie
odgłos rozkoszy, jaka właśnie nimi zawładnęła.
Lustrzane
odbicie jej namiętnego wyrazu twarzy sprawiało, że podniecenie sięgało zenitu,
a falujące pod wpływem jego ruchów i kuszące obfitością piersi, aż prosiły,
żeby chwycić je w dłonie. Ten widok nie musiał już dłużej zachęcać, natychmiast
z jej bioder, przeniósł swój dotyk na ten atrybut kobiecości, nie żałując
swoich pieszczot.
Po
raz pierwszy widziała jego gładki, opalony i wspaniale umięśniony tors, i choć
był tylko odbiciem w lustrze, była pewna, że jeszcze nie raz będzie mogła go
dotykać i pieścić, może nawet za jakąś godzinę w hotelu? Tymczasem widziała
jego podniecony wyraz twarzy i wpatrujące się w jej odbicie, cudowne oczy. Tak
długo marzyła o tej chwili, tak wiele ją te marzenia kosztowały, ale teraz
spełniały się. Był w niej, czuła jego wielkość i ciepło, dawał jej
niewysłowioną rozkosz swoimi płynnymi, zdecydowanymi ruchami.
-
Mocniej... - wydyszała czując, że jest już blisko i pochyliła głowę. Niemal
natychmiast spełnił jej żądanie, a po chwili jego gorące usta pieściły jej
ramiona i kark. Jednak chciała jeszcze pełniejszego doznania, więc szybko
dodała: - Dotykaj mnie...
Natychmiast
przeniósł dłoń w miejsce gdzie jego dotyk najsilniej mógł pogłębić jej
przyjemność. Widział jak mocniej zaciska ręce na umywalce, a swoje wnętrze na
nim. Miał wrażenie, że dłużej nie wytrzyma, a przecież nie chciał pozostawić
jej niespełnionej, choćby nawet potem w hotelu, miałby jej zrobić dobrze kilka
razy. Ten pierwszy raz był ważny, o ile nie najważniejszy, cholernie zależało
mu, żeby nie wyjść na jakiegoś dupka, musiał się powstrzymać i choć na chwilę
rozproszyć.
Jej
oddech był coraz szybszy, coraz pełniejszy i coraz bardziej słyszalny. Podniecała
go tym swoim dyszeniem jeszcze bardziej, wiedział, że jest już blisko i nie
mylił się, bo po chwili odpłynęła w swojej rozkoszy i oznajmiając jej nadejście
rozkosznym jękiem, nagle wyprostowała się, odrzucając głowę do tyłu, wprost na
jego ramię. Pulsowała każda część jej ciała, czuł to też pod palcami, które
wciąż drażniły jej wrażliwe miejsce. Obnażona stygła wolno w jego objęciach
podczas, gdy on dopiero zrywał się do lotu w swoją ekstazę, która nadeszła po
chwili.
Jego
cichy pomruk i coraz wolniejsze ruchy oznajmiły jej, że właśnie się spełnił.
Jeszcze tylko westchnął namiętnie i delikatnie pocałował jej szyję, masując
przy tym nabrzmiałe piersi dziewczyny. Poczuł wielką ulgę i taką błogość. Teraz
najchętniej wtuliłby się w miękką poduszkę, ale na to musiał poczekać.
W
klubie spędzili jeszcze dwie godziny. Trochę potańczyli, trochę posiedzieli
przy zarezerwowanym przez Toma stoliku, w końcu stwierdzili zgodnie, że pora
już opuścić ten lokal.
***
-
Heidi, ty chyba zwariowałaś, jest pierwsza w nocy! - oburzyła się Agnes.
-
No i co? Przecież tam jest czynne do rana, no nie wygłupiajcie się, która jest
za? - zapytała rozbawiona alkoholem dziewczyna. - Byłam tam w zeszłym tygodniu,
mówię wam, jest świetnie!
-
W sumie możemy iść, potańczymy przynajmniej. Mogłam być na otwarciu, ale nie
poszłam - poparła koleżankę Katrin.
-
Głupia jesteś, że nie poszłaś! - filozoficznie stwierdziła Dagmar.
-
Tom przynajmniej miał wolną rękę - puściła jej oczko Heidi.
-
Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - roześmiała się Katrin. - To co?
Idziemy?
-
Jasne! - odkrzyknęły teraz wszystkie zgodnym chórem, a Heidi sięgnęła po
telefon zamawiając taksówkę.
Zwykle,
przeważnie w ten sposób kończyły się ich babskie wieczorki, tyle, że tym razem pomyślały
o tym nieco później, ale i tak solidarność wzięła górę.
Katrin
nigdy nie mówiła o takim finale ich spotkań Tomowi, bała się, że najzwyczajniej
w świecie może być zazdrosny i nie będzie chciał jej puścić. Chociaż zawsze
bardzo podobały jej się te ich nocne eskapady do różnych klubów, jednak i tak
potem trawiły ją wyrzuty sumienia, choć nie robiła przecież niczego złego i
była bardzo mu wierna.
Po
niespełna dwudziestu minutach ich taksówka zatrzymała się pod „Kosmosem”.
Zadowolone i podniecone wizją zabawy, wysiadły z auta, pozostawiając w nim
jeszcze przez chwilę Heidi, która płaciła kierowcy. Pod lokalem kręciło się
trochę osób. Widać to było normalne, że jeszcze o tej porze ktoś tu
przychodził, ale byli też i tacy, którzy już wychodzili. Jednym słowem ciągły
ruch.
-
Możemy iść - usłyszały głos koleżanki, która właśnie uregulowała rachunek za
taksówkę.
Właśnie
ruszały z miejsca, kiedy uwagę Katrin przykuła jakby znajoma postać mężczyzny,
który właśnie zbliżał się do postoju taksówek po drugiej stronie ulicy.
Przystanęła, przyglądając się uważniej owemu osobnikowi i teraz z całą
pewnością stwierdziła, że to jest Tom. W pierwszej chwili mocniej zabiło jej
serce, bo jedyną myślą jaka zrodziła się w jej głowie było to, że przecież nie
może jej tu zobaczyć, lecz kiedy mało zwarta grupa ludzi wśród których szedł
rozeszła się w swoje strony spostrzegła, że Tomowi towarzyszy długonoga
blondynka w krótkiej spódnicy i białej, futrzanej kurtce.
Razem
zmierzali do jednej z taksówek, a gdy już do niej dotarli Tom szarmancko
otworzył jej drzwi. Z początku pomyślała, że może to tylko jakaś znajoma, którą
odprowadza, ale kiedy po chwili wsiadł razem z nią, poczuła falę gorąca.
Przypomniała sobie swoje własne słowa sprzed kilkunastu minut; „Czego oczy nie
widzą, tego sercu nie żal”. Niestety, jej oczy zobaczyły zbyt wiele, chociaż wciąż
tliła się w niej jakaś złudna nadzieja.
Taksówka
odjechała, a ona stała tam jeszcze odprowadzając auto wzrokiem, kiedy usłyszała
głos Heidi. Dziewczyny właśnie wchodziły do lokalu i najwyraźniej tego
wszystkiego nie zauważyły, zajęte wzajemną rozmową.
Pospiesznie
doszła do przyjaciółek, jednak wewnętrznie rozbita i wstrząśnięta tym co
widziała, wyglądała na przygaszoną.
-
Coś się stało? - zapytała Heidi, która zauważyła dziwny wyraz jej twarzy.
-
Nie, nic... - potrząsnęła głową Katrin. - Wydawało mi się, że zobaczyłam kogoś
znajomego, ale to nie był on.
-
No to chodźmy, znajdziemy sobie jakąś miejscówkę przy barze.
Już
nie słyszała beztroskich rozmów przyjaciółek i była pewna, że nie zabawi się
dzisiaj szampańsko. Czuła suchość w gardle i trzęsły jej się ręce. Tak bardzo
chciałaby się upewnić, że tylko odwiózł znajomą, tak bardzo chciałaby w to
uwierzyć...
Był
tylko jeden sposób, który właściwie nie był niczym pewnym i tego trzymać się
nie powinna, ale chciała pomimo wszystko spróbować.
-
Zaraz do was dojdę - zwróciła się do Heidi i wyjmując z torebki telefon,
oddaliła się w nieco spokojniejsze miejsce przy szatni. Wybrała połączenie,
choć tak bardzo bała się usłyszeć te słowa, to jednak je usłyszała: „Abonent
jest poza zasięgiem, lub ma wyłączony telefon”.
***
Dochodziła
czwarta nad ranem. Był zmęczony, ale nie senny. Już dawno nie przeżył tylu
orgazmów w ciągu zaledwie trzech godzin, już nawet nie licząc tego w klubie.
Kochali się praktycznie non-stop, dając ciału tylko kilkunastominutowe
wytchnienie. Sam się sobie dziwił jak był w stanie to zrobić, ale przecież był
młody, zdrowy i naprawdę spragniony takiego erotycznego maratonu. Katrin nigdy
nie dała mu takiego pola do popisu, ona zaledwie po dwóch razach już była senna
i niechętna, gdy tymczasem Leilani wciąż nienasycona.
Teraz
odpoczywał po kolejnym spełnieniu i paląc papierosa, podziwiał jej nagie ciało
w całej okazałości, bo bez najmniejszego zażenowania, przeparadowała przed nim
wracając spod prysznica.
-
Szkoda, że nie poszedłeś ze mną. - powiedziała, wycierając mokre włosy.
-
Pójdę, następnym razem - uśmiechnął się, przeciągając dłonią po jej wilgotnym
ciele. Uniósł się na łokciu i delikatnie musnął ustami jej ramię, zlizując z
nich krople wody. - Jesteś podniecająco wilgotna, jak się domyślam wszędzie -
wymamrotał. Znów czuł tę dziką żądzę, wystarczyło zaledwie pół godziny, a on
kolejny raz jej zapragnął. Bał się swoich odczuć jak nigdy, przecież obiecywał
sobie, że ta dzisiejsza noc będzie tą ostatnią, a tymczasem już wiedział, że to
postanowienie jest niemal niemożliwe do spełnienia. Było mu z nią tak
nieziemsko dobrze, że już nawet nie myślał o seksie ze swoją dziewczyną, który
wydal mu się teraz mdły i nijaki, właściwie tak samo dobrze robił sobie
zazwyczaj dłonią.
Leilani
nachyliła się nad nim, ocierając swoimi sterczącymi sutkami o tors mężczyzny.
Opadł na poduszkę, bezwolnie się jej poddając. Po omacku wyszukał na nocnym
stoliku popielniczkę, szybko gasząc trzymany w ręku papieros. Teraz oczekiwał
doznań od znacznie lepszej używki, którą było jej ponętne ciało.
Jeszcze
nie zdążył wypuścić całego dymu nagromadzonego w płucach po ostatnim
zaciągnięciu się papierosem, kiedy przylgnęła do jego ust swoimi wargami, a
oderwawszy się od nich po chwili, wyszeptała:
-
Lubię smak papierosa w twoich ustach...
„To zupełnie odwrotnie jak Katrin, ona od
zawsze walczy, żebym rzucił palenie”, pomyślał, poddając się pieszczotom
jej ust, które błądziły teraz po jego szyi, schodząc coraz niżej. Gładził
dłońmi jej mokre plecy, czuł na sobie wilgoć jej ciała, i ciepło miejsca, które
dzisiaj obdarowało go ogromną przyjemnością, a teraz rozkosznie ocierało się o
jego udo. Znowu jego podniecenie urosło do maksimum. Właśnie miał zamiar
gwałtownie odwrócić ją na plecy, kiedy przypomniał sobie o najważniejszym.
-
Muszę zejść na dół - jęknął.
Leilani
zajęta całowaniem jego brzucha, podniosła głowę, ze zdziwieniem patrząc mu w
oczy.
-
Nie mam już gumek. - dodał, widząc jej pytający wzrok, jednak ona ani drgnęła i
wcale nie miała zamiaru z niego zejść.
-
Nie ufasz mi Tom - zmrużyła oczy, patrząc na niego podejrzliwie. - Jeśli
myślisz, że pieprzę się z kim popadnie, to się mylisz. - wycedziła oschle,
siadając obok.
-
Tego nie powiedziałem, ale przecież my prawie się nie znamy, nic o sobie nie
wiemy. - odpowiedział z lekką obawą.
Leilani
wstała, bez słowa i sięgnęła po paczkę papierosów, wyjmując i odpalając
jednego. Tom uniósł się na łokciach, obserwując ją bacznie.
-
Co jednak nie przeszkodziło ci mnie kilka razy zerżnąć - odparła ostro. - To
raczej ja powinnam się obawiać, że możesz mieć hiv'a, skoro pieprzysz każdą,
chętną panienkę - roześmiała się drwiąco.
Zaskoczyła
go jej szczera, choć nieco wulgarna odpowiedź. Chociaż przez ostatni rok był
tylko z Katrin, mogła sobie przecież tak pomyśleć. Wystarczyło, że na nią
poleciał jak jakiś niewyżyty samiec. Ale z drugiej strony, przecież ona
faktycznie mogła sypiać z wieloma, wystarczyło tylko zastanowić się nad jej
doświadczeniem w sztuce kochania, żeby wysnuć taki pogląd.
Stała
przy oknie tyłem do niego, paląc papierosa wpatrywała się w migające światła
Hamburga. Leżał jeszcze chwilę w bezruchu, po czym stwierdził, że mogła się
poczuć urażona i należałoby ją jakoś udobruchać. Wstał i podszedł do niej,
obejmując od tyłu, przytulił się do jej chłodnego ciała.
-
Nie jestem dziwką Tom, poza tym ryzykuję tak samo jak ty, ale ufam, że jesteś
zdrowy - powiedziała cicho, z nutą żalu. Wychylił się nieco zaglądając jej w
oczy i stwierdził, że są pełne łez.
-
Przepraszam... - wyszeptał cicho, całując pospiesznie jej policzek i szyję. -
Wiem, że nie jesteś i udowodnię ci, że wcale tak nie myślę. - mruknął i
odwracając ją przodem do siebie, zatonął w jej ustach, obdarowując głębokim,
pełnym pasji pocałunkiem. Wyjął z jej ręki papieros i położył go w
popielniczce. Zarzuciła mu dłonie na szyję i poddając się pieszczotom jego
warg, oplotła jedną nogą udo mężczyzny, opierając się o zimny parapet jaki
miała za plecami. Ten zachęcający gest sprawił, że znów zapragnął w nią wejść.
Wsunął dłonie pod pośladki dziewczyny i posadził ją na zimnym, kamiennym
podokienniku. Wolnym, zmysłowym ruchem rozszerzyła uda, delikatnie przyciągając go
do siebie. Już po chwili czuła na swoim wrażliwym miejscu, ciepło ocierającej
się o nie jego męskości. Dreszcz pożądania przetoczył się przez jej ciało,
odrzucając ręce do tyłu, oparła je o parapet, i wyginając ciało w łuk
uwydatniła jędrne piersi. Niemal natychmiast dopadł do nich swoimi dłońmi i
ustami, pieszcząc mocno, chwilami boleśnie.
-
Zerżnij mnie... Wejdź we mnie... Teraz... - wyjęczała wprost do jego ucha.
Tylko na to czekał, wiedział, że dłużej nie wytrzyma tego powierzchownego
dotyku.
Wsuwał
się w nią wolno, wpatrując się w jej twarz, w jej reakcje. Wciąż trwała z
rękami opartymi o parapet, z odchyloną do tyłu głową, rozchylonymi ustami i na
wpół przymkniętymi powiekami.
Westchnęła
głośno, a on uśmiechnął się tylko, zadowolony z jej reakcji i natychmiast
skierował swój wzrok w dół. Objął dłońmi jej uda i rozchylił jeszcze szerzej. Uwielbiał
obserwować, jak wolno zanurza się w kobiecie, a następnie wraca z tego
swoistego raju. Sycił swój wzrok tym widokiem, napawał się słodką przyjemnością
fizycznej bliskości.
Ciało
Leilani drżało, nie wiedział tylko czy z zimna, czy z podniecenia, jednak
przezornie chwycił jej pośladki i wciąż będąc z nią złączonym, uniósł lekko w
górę, przenosząc na łóżko. Mocno objęła go za szyję, przylegając do jego torsu
chłodnymi piersiami.
-
Rozgrzeję cię... - szeptał czując, że po prostu zmarzła przy tym oknie. Kładąc
ją na plecy otulił szczelnie swoim męskim ciałem, kontynuując to co zaczął
kilka minut wcześniej. Teraz jego ruchy stały się szybsze, mocniejsze. Poczuł
jak obejmuje go udami, jak mocno przyciska je do jego pośladków, wzdychając
namiętnie. Już po chwili niespodziewanie szybko jej ciało drgnęło w objęciach
rozkoszy, jaką właśnie przeżywała. Kolejny raz krzyknęła głośno, przeżywając
ogarniającą ją przyjemność. Taka reakcja dziewczyny zawsze była dla niego
dodatkowym bodźcem, uwielbiał mieć świadomość jak jest jej z nim dobrze. Katrin
zazwyczaj przeżywała to bezgłośnie, niekiedy tylko pojękując cichutko, co nie
sprawiało mu aż takiej przyjemności, jak głośne krzyki szczytującej Leilani.
Czuł,
że jego upojenie jest już bardzo blisko, ale nie wiedział jak ma to zrobić bez
zabezpieczenia. Nie chciał jednak zakłócać dogasającej w niej ekstazy
niepotrzebnymi pytaniami, postanowił więc sam zadecydować. Po kilku minutach
ciepły, fizyczny dowód jego spełnienia obficie zalał jej brzuch. Niemal w
ostatniej chwili Leilani zorientowała się co zamierza, więc nieco pomogła mu
dłonią. Jęknął cicho, opadając na jej już rozgrzane ciało, jeszcze przez
dłuższą chwilę uspokajając oddech.
-
Nie ma to jak do środka - wymamrotał. Dziewczyna roześmiała się cicho.
-
Nie musiałeś, jestem na prochach.
Podniósł
głowę i spojrzał na nią z wyrzutem:
-
Nie mogłaś mi wcześniej powiedzieć? Zepsułem sobie całą przyjemność...
-
Mówiłam, że nie musisz się niczego obawiać.
-
Ajjj... - jęknął tylko. - A mogło być jeszcze lepiej.
Leżeli
dłuższą chwilę wtuleni w siebie. Tom błądził myślami gdzieś daleko, wyrzuty
sumienia brutalnie wdzierały się w tę piękną rzeczywistość. Z Leilani było mu
tak dobrze... Gdyby mógł połączyć jej umiejętności erotycznie i zmysłowość z
dobrocią, i kobiecym wdziękiem Katrin, śmiało mógłby stwierdzić, że ma idealną
dziewczynę. Czuł, że ich erotyczna sielanka dobiega końca, tak jak dobiegała
końca ta szalona noc. Dawno się tak długo nie kochał, ale nie potrafił
stwierdzić, czy został zaspokojony na dłużej. Miał świadomość, że jeśli tylko
odpocznie kilkanaście minut, znów będzie gotów na kolejne uniesienia. Owszem
czuł zmęczenie i lekką senność, ale podniecenie za nic w świecie nie chciało go
opuścić. Nawet teraz, kiedy zaledwie przed kilkoma minutami zawładnął jego
ciałem kolejny orgazm, czuł pod wpływem jej dotyku znów narastające pożądanie.
Bał
się końca tej nocy, bał się, że kiedy się rozstaną nie będzie umiał sobie z tym
poradzić. Czy znowu ma się kochać z Katrin, wyobrażając sobie tę zmysłową
blondynkę, która teraz miarowo oddychała u jego boku?
-
Tom... - wyszeptała dziewczyna.
-
Hmm...? - odezwał się, nie otwierając oczu.
-
Wyjedź ze mną na kilka dni.
Zamarł
na dźwięk tych słów. Czy przypadkiem się nie przesłyszał? Jak ma jej
uzmysłowić, że to co proponuje jest niedorzeczne?
-
Mamy domek w górach, wyjedźmy tam na tydzień, albo chociaż weekend, przecież
masz wolne. - Leilani podniosła się na łokciu. Otworzył oczy bacznie się jej
przyglądając. Fakt, jej pomysł był szalony, ale czy niewykonalny...? Podniósł
rękę i oparł ją na czole.
-
No nie wiem... - wymamrotał tylko ledwie dosłyszalnie, lecz dziewczyna nie
widząc jakiegoś konkretnego sprzeciwu, zaczęła znów nalegać.
-
Proszę... Będziemy tylko my. Rodzice są zapracowani, więc na pewno tam teraz
nie pojadą.
-
Puszczą tam ciebie samą z nieznajomym facetem? - zapytał, ciągle postrzegając
ją jako dziewczynę z domu z zasadami.
-
Powiem, że jadę z przyjaciółką, zresztą tym się nie przejmuj, jakoś sobie
poradzę.
Tak...
Ona sobie na pewno poradzi. Gdyby jego problemem byli tylko rodzice, zapewnie
też nie miałby większego kłopotu, ale co powie Katrin, jak przekona Billa? To
były przeszkody niemal nie do pokonania, ale jej propozycja wydawała się tak
bardzo kusząca. Domek w górach, oni, tylko we dwoje, wizja seksu dwadzieścia
cztery godziny na dobę... I to jakiego seksu!
Westchnął
tylko, wciąż rozpatrując ważne kwestie swojego wyboru.
-
Muszę tylko poukładać kilka spraw. - westchnął.
Leilani
wstała, wyjmując z torebki komórkę.
-
Podaj mi swój numer, zadzwonię jutro do ciebie.
Tom
popatrzył na nią z zaciekawieniem. Miał wrażenie, że jest jakaś inna, że z
uległej i delikatnej Leilani, znów zamieniła się w pewną siebie, drapieżną
kotkę. Wyrecytował cyferki, które dziewczyna zapisała pospiesznie w telefonie.
Zastanawiał się czy dobrze robi podając jej swój numer, przecież równie dobrze
mógł wziąć od niej. Jednak teraz już było za późno na rozważania.
Schowała
telefon i już po chwili zniknęła za drzwiami łazienki, zbierając po drodze
swoje ubrania. Po kilku minutach wyszła stamtąd w niemal kompletnej garderobie
-
Co ty robisz? - zdziwił się Tom
-
Wybacz, ale teraz muszę już zmykać - uśmiechnęła się uwodzicielsko. - Niedługo
mogą się obudzić moi rodzice.
-
Ale jeszcze nawet nie ma piątej... - jęknął, siadając. Podeszła do niego i
przysiadła na łóżku.
-
Zadzwonię... - wyszeptała, patrząc mu w oczy. Przyciągnął ją do siebie mocno
wpijając się w jej usta. Po raz ostatni tej nocy pozwolili swoim językom na
szaleńczy taniec, po raz ostatni oddawali się głębokiej namiętności
pożegnalnego pocałunku. Tom wiedział, że będzie tęsknił za jej ciałem, kiedy
tylko zamknie za sobą drzwi hotelowego pokoju. Jednak teraz przynajmniej był
pewien, że ta tęsknota nie będzie długa.