czwartek, 8 czerwca 2017

Część 12.



Część 12.

            Spał bardzo źle, szczególnie wyczulony na każdy najmniejszy ruch, czy szmer. Dlatego właśnie jak nigdy wcześniej usłyszał, że Leilani wstaje, ale żadnym ruchem nie dał rozpoznać, że już nie śpi. Wciąż udawał sen czekając, aż dziewczyna opuści pokój. Dopiero wtedy uchylił powieki, zerkając na zegarek. Było kilka minut po dziesiątej. Mruknął tylko z dezaprobatą i ponownie zamknął oczy, wtulając się w poduszkę. Usilnie znów chciał zasnąć, lecz przez te wszystkie dręczące go, niepokojące myśli, sen wcale nie nadchodził. Po kilkunastu minutach przewracania się z boku na bok, postanowił więc wstać, i wtedy właśnie usłyszał warkot silnika odjeżdżającego samochodu. Podszedł do okna i zobaczył już tylko tył Bentley'a, który po chwili zniknął na zakręcie drogi, za drzewami.
            Znowu gdzieś pojechała nic mu nie mówiąc...
            Westchnął tylko bezsilnie, zastanawiając się co będzie robił podczas jej nieobecności, i natychmiast przypomniał sobie wczorajszy nieudany wypad do różowego pokoju. Teraz, skoro dopiero co wyjechała, pewnie tak prędko nie wróci. Miał może godzinę, albo nawet dwie i postanowił dobrze wykorzystać ten czas. Nigdy nie był wyjątkowo szlachetny, choć nie był też jakimś draniem bez skrupułów, ale teraz miał pewne opory. Przecież ten pokój był jakąś jej tajemnicą i pewnie nie chciała, żeby o nim wiedział, a on wdzierał się w jej prywatność bez pytania. Jednak bardzo chciał znowu tam wejść, dokładnie przyjrzeć się tym ścianom, bo po jej wczorajszym wyznaniu, wyglądało na to, że już dość dawno interesowała się jego osobą. Teraz miał wrażenie, że był jakimś trofeum, na które polowała od dawna. A może ona wcale go nie kochała, może to tylko jakaś obsesja, a ona tak do końca nie jest zupełnie normalna? Zimny dreszcz objął jego ciało.
            Podszedł pod drzwi drżącą ręką sięgając po klucz. Już po chwili znów uśmiechała się ze ścian niezliczona ilość jego własnych twarzy. Nie studiował każdego zdjęcia i plakatu zbyt wnikliwie, w końcu znał niektóre doskonale, i nie były one niczym szczególnym. Jego wzrok natomiast przykuło dość duże zdjęcie w ramce, które stało na przykurzonym biurku. Zresztą ono samo też było pokryte cienką warstwą szarości. Dawno nikt tu nie sprzątał. Nie brał go do ręki, bo nie potrafiłby ustawić w tym samym miejscu, a dodatkowo pozostawiłby na nim ślady swojej tu bytności, a tego na pewno nie chciał. Nachylił się więc nieco, opierając ręce o kolana, aby móc dokładnie się przyjrzeć widniejącym na nim osobom. Bez wątpienia jedną z nich był on, wiedział to już w chwili, kiedy zobaczył to zdjęcie z daleka, ale kim była stojąca obok dziewczynka? Obrzucił wzrokiem tło zdjęcia, zastanawiając się, gdzie też ono mogło być zrobione? Chyba pod jakimś hotelem, raczej na pewno, tylko pod jakim? Zresztą, czy to ważne?
            Kąt padania światła na zdjęcie, zupełnie mu nie sprzyjał, przybliżył więc jeszcze bardziej swoją twarz, i dopiero teraz mógł z całą pewnością stwierdzić, że ową dziewczynką na zdjęciu była przecież Leilani! No tak, jak mógł w ogóle wcześniej się nad tym zastanawiać, przecież to na jej ramieniu spoczywała jego dłoń, a ona z błogim uśmiechem obejmowała go w pasie swoją dziecięcą jeszcze rączką. Tak dawno już nie ma tej koszulki... Kiedy to mogło być zrobione?
            Uśmiechnął się ciepło. Gdyby wówczas mógł wiedzieć... Nawet jej nie pamiętał, zarówno jak też nie pamiętał tego faktu. Ale jak miał pamiętać, skoro kilkanaście razy w tygodniu, a czasem dziennie, pozował do podobnych zdjęć z dziesiątkami dziewcząt? No cóż, gdyby wówczas wyglądała tak jak teraz, nawet pomimo tylko przelotnego spotkania, pewnie długo pozostałaby w jego pamięci. Wyglądało więc na to, że jej fascynacja nie tyle zespołem, co jego osobą trwała dość długo.
            Na biurku oprócz lampki i tego zdjęcia, nie było nic więcej. Rozejrzał się wokół, już zupełnie nie skupiając się na ścianach. Pomimo niewątpliwej warstwy kurzu na wszystkich meblach, w pokoju panował idealny ład. Wszystko było poukładane niemal z pedantyczną dokładnością. Właśnie w tej chwili przypomniały mu się jego bokserki, które Leilani zgrabnie ułożyła na fotelu wczorajszego ranka.
Jego wzrok znów powrócił na biurko. Pomyślał, że skoro na jego blacie jest tak niewiele, to może wewnątrz znajdzie coś ciekawego? Już dotykał gałki umiejscowionej w szufladzie, a służącej zapewne do jej otwarcia, kiedy cofnął rękę. Trochę to bezczelne tak grzebać w cudzych rzeczach bez jej wiedzy, ale patrząc z drugiej strony, czemu sama nie pokazała mu tego pokoju? Przecież poza wyrazami jej uwielbienia, nie było tu nic kompromitującego. Czemu wstydziła się swojej przeszłości, skoro w teraźniejszości też nie wykazywała braku zainteresowania jego osobą?
            A co tam! Tylko zajrzy do tego biurka, tylko jeden rzut okiem. Zresztą pewnie nie ma tam nic ciekawego.
            Powolnym ruchem odsunął szufladę. Kilka ołówków, kilka długopisów, jakieś mazaki, a wszystko poukładane w małych rynienkach.
            - Porządnicka - powiedział z uśmiechem sam do siebie, sięgając do drzwiczek szafki poniżej. Pociągnął za uchwyt i widząc mały zamek, zastanowił się nawet czy będzie otwarta, ale wówczas ujrzał jej zawartość. Wewnątrz poukładane były jakieś zeszyty w kolorowych okładkach, a na samym wierzchu tej piramidki spokojnie leżał prawdopodobnie pamiętnik dziewczyny. Był oczywiście różowy i dość gruby, zamknięty na małą kłódkę. „Ciekawe, jak długo w nim pisała...”, pomyślał Tom, sięgając po niego. Ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że mała kłódka jest tylko luźno założona, i nie zamknięta. Otworzył więc tę swoistą skarbnicę tajemnic, na przypadkowej stronie i przebiegł wzrokiem po zapisanych słowach: „Dzisiaj się pokłóciliśmy. Mam nawet podejrzenie, że mnie zdradza. Przecież kocha się w nim tyle dziewcząt. Chyba umrę, jeśli ze mną zerwie”.
            Uśmiechnął się lekko. No cóż, miał przed sobą prawdziwie rozterki nastolatki... Przerzucił kilka następnych kartek i znów przeczytał kolejne zdania: „Był taki czuły i delikatny, całował tak namiętnie i tak wspaniale pieścił, że zanim wszedł we mnie już poczułam się cudownie. Kolejny raz tego wieczoru miałam orgazm. Tom też, ale tylko dwa razy.” Po przeczytaniu tego ostatniego zdania, kilkakrotnie zamrugał powiekami. Znów spojrzał na wymienione przez dziewczynę imię. Czyżby jakiś zbieg okoliczności? Przekartkował różowy zeszyt, szczególnie zwracając uwagę właśnie na to. A może to naprawdę był zwykły zbieg okoliczności, że jej chłopakiem był też jakiś Tom?
            Rzucił okiem na kolejne zdania:
            „Po koncercie Tom zabrał mnie do hotelu. Tuż za drzwiami zaczął mnie rozbierać. Nie opierałam się, bo znowu chciałam poczuć w sobie jego twardego kutasa...”, nie wierzył własnym oczom, ona nie pisała o innym Tomie, ona pisała o nim! W dodatku na treść jej pamiętnika, rzeczy najbardziej osobistej, składały się jakieś całkowicie wymyślone wydarzenia!
            Odruchowo zerknął na datę; ósmy wrzesień dwa tysiące dziesiąty rok. Możliwe, że mieli wtedy jakiś koncert, tego nie pamiętał, natomiast doskonale pamiętał, że dziesiątego udzielali wywiadu dla Vivy. Zerknął na zapiski z tego dnia: „Po tym wywiadzie, czekałam na Toma w hotelu, w jego łóżku. Ucieszył się, kiedy mnie tam zastał.”
            - Przecież to kompletna bzdura! - powiedział sam do siebie. W dodatku ona wtedy miała nie więcej jak piętnaście lat. Nawet gdyby miał okazję pójść z nią do łóżka jak z przypadkową fanką, co niestety czasem mu się zdarzało, na pewno z nią by tego nie zrobił, bo była za młoda! Zawsze wybierał starsze dziewczyny, nigdy nie zadawał się z takimi małolatami, bo z tego mogły wyniknąć tylko kłopoty. Dlaczego więc wypisywała takie bzdury? Czy czerpała z tego jakąś przyjemność? Fakt faktem, jej wyobraźnia była wówczas bardzo wybujała...
            Zerknął dalej. Na kolejnych kartkach znajdowały się takie same, wierutne kłamstwa, jednym słowem stek bzdur wyssanych z palca, a na dodatek jeszcze szczegółowiej opisane pikantne, łóżkowe sceny. Nie miał ochoty dłużej tego czytać. Z hukiem zamknął pamiętnik i wrzucił go z powrotem na półkę w szafce biurka.
            Wstał, ponownie rozglądając się po ścianach. Prawie same jego zdjęcia... Jednak jedno z nich przykuło jego szczególną uwagę. Jeszcze dokładnie nie widział kto na nim jest, bo wisiało z boku szafy, przyklejone do tarczy z powbijanymi strzałkami. Czyżby to na nim się tak pastwiła, kiedy był dla niej jeszcze nieosiągalny?
            Podszedł kilka kroków bliżej i zamarł. Na tarczy wisiało jedno z najpiękniejszych zdjęć Katrin. W jej uśmiechniętych ustach tkwiła bezlitośnie strzałka, podobnie jak w policzku, oku, i nosie. Poczuł, jak po plecach przebiega mu dreszcz, a całe ciało zrosił lodowaty pot.
            Cofnął się kilka kroków, kładąc ręce na biodrach. Nabrał w płuca potężny haust powietrza. To co zobaczył, zakrawało mu na jakąś obsesję; i to obsesję na jego punkcie... W co on się do cholery wpakował? Poczuł najzwyklejszy strach, który w tej chwili doszczętnie go sparaliżował. Już wystarczająco dużo sytuacji świadczyło o tym, że nie ma do czynienia z zupełnie normalną osobą. Dlaczego był nią tak zaślepiony, że wcześniej tego nie zauważył? Dopiero teraz zrozumiał, jak umiejętnie przez cały czas nim manipulowała.
            Właściwie już zobaczył chyba wszystko, czego nie miała zamiaru mu pokazać, i chyba już miał dość wrażeń, ale zanim wyszedł, zerknął na mały regalik, gdzie zobaczył albumy ze zdjęciami. Przynajmniej tak wyglądały. Sięgnął ręką po jeden z nich, mając nadzieję poznać co nieco z przeszłości Leilani. Może będą tu zdjęcia jej rodziców, może wreszcie dowie się kim oni są? Chociaż po tym wszystkim co tu zobaczył, po prostu czuł pewną obawę. Może znów zobaczy coś, co ponownie niemile go zaskoczy?
            Zawahał się, ale jednak ciekawość była silniejsza. Drżącą dłonią otworzył album i już na pierwszej stronie zobaczył coś dziwnego. Nie było wątpliwości, że zdjęcia tam przechowywane nie były pamiątką rodzinną...
            Przerzucił kolejną kartkę, potem jeszcze jedną, następną, w końcu kilka. Na każdej stronie, na każdym zdjęciu był on, i wprawdzie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że był na nich z różnymi fankami, które... No właśnie, to co zobaczył niemile go zaskoczyło, bo każda jedna miała jej twarz, twarz Leilani, wprawdzie nieco młodszej, wklejonej czasem nieudolnie, wyciętej najprawdopodobniej z innego zdjęcia. Ponownie poczuł przebiegający po plecach dreszcz.
            Miał ochotę stąd wyjść, jednak ciekawość - czy zawartość tego albumu jest do końca tak bardzo monotematyczna - zwyciężyła. Pospiesznie przerzucał kolejne jego karty - na każdej z nich było to samo. On w objęciu kolejnej dziewczyny z głową Leilani. Dlaczego robiła coś takiego? Co jej to dawało? Jakąś satysfakcję, chorą przyjemność? Może gdyby było tylko jedno takie zdjęcie, mógłby uznać, że zrobiła to dla żartu, ale aż tyle, na każdej stronie albumu, i prawdopodobnie do jego końca?
            Jednak mylił się, bo od połowy zdjęcia zmieniły swój charakter, co jeszcze bardziej go zszokowało, bo tego kompletnie się nie spodziewał. Każde kolejne było śmiałą pornografią, jednak tym razem doklejone były głowy obydwojga i już wcale nie tak amatorsko, bo przez chwilę zastanowił się nawet, czy to aby nie jest jego ciało z jakąś panną. Ktoś był chyba mistrzem Photoshopa. Nie znał nikogo kto robiłby takie rzeczy. Już po zapiskach w pamiętniku wiedział, że coś z nią jest nie tak, ale te ostatnie zdjęcia były wręcz obrzydliwe. Dlaczego to robiła? Nagle zatrzymał wzrok na jednym z kolejnych. Nachylił się bardziej, wnikliwie przyglądając się fotografii. Jego głowa, jak na wielu innych była dość dobrze wkomponowana, pasowała do ciała mężczyzny, ale jej? Wprost idealnie. I nie było to jakieś jej dawne zdjęcie, bo wyglądała dokładnie tak jak teraz. Czyżby świetny fotomontaż, czy naprawdę było to jej ciało? Przyjrzał się jeszcze dokładniej. Jasna cholera!
            Fala gorąca oblała go od stóp do głów, a serce waliło tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.
            Nie... To jednak nie był fotomontaż, to była ona, jej ciało, i nawet doskonale widoczny duży pieprzyk pod lewą piersią, i ten błogi wyraz jej twarzy... Pieprzyła się z jakimś gościem i ktoś im robił zdjęcia? A może to ona sama ustawiała aparat, żeby potem robić takim zdjęciom te preparacje? Teraz już nie przerzucał kartek tak szybko, każdemu zdjęciu dłużej się przyglądał. Na każdym ona we własnej osobie, tylko klient z jego głową inny. Ilu było tych facetów? Kilku, kilkudziesięciu, a może...
            Zrobiło mu się niedobrze, miał wrażenie, że natychmiast zwymiotuje i wcale nie z powodu pornograficznej wymowy tych zdjęć. Powodem jego gorszego samopoczucia była kobieta na nich uwieczniona; ta, z którą się kochał przez ostatnie trzy dni. Natychmiast przypomniały się jej słowa, wypowiedziane tonem oburzenia tak niedawno: „Nie jestem dziwką”. Czymże więc była, jeśli nie nią? Czy normalna, porządna dziewczyna brałaby udział w pornograficznych sesjach zdjęciowych? Znów zebrało mu się na wymioty. I pomyśleć, że kochał się z nią jak szaleniec, pieścił każdą część jej ciała. Teraz czuł tylko obrzydzenie, ale już nawet nie do niej - czuł je do samego siebie. Jak mógł dać tak się omamić jej kunsztem w sztuce kochania? Dlaczego wcześniej był tak zaślepiony, że nie uzmysłowił sobie skąd on może pochodzić?
            To wszystko była tylko jego wina. Zniszczył swój piękny związek z Katrin, przez jakąś fanatyczkę, cholerną dziwkę, która potrafiła go zaślepić w skuteczny sposób. Niczego nie widział, nikogo nie słuchał zarażony chorą, dziką żądzą. Bill miał rację, że myślał tylko dolną częścią ciała. Jakim był cholernym idiotą!
            Już nie dbał o to, aby postawić album na tym samym miejscu. Rzucił go jakkolwiek na półkę i natychmiast wyszedł z pokoju, zamykając go i kładąc klucz na swoje miejsce. Dopiero teraz poczuł, że naprawdę ogarnął go paniczny strach. Usiadł na kanapie i włączył telewizor, lecz zupełnie nie obchodziło go to, co właśnie widniało na kolorowym ekranie. Coraz większa obawa wdzierała się niemal w każdą komórkę jego ciała. Wiedział, że po prostu musi stąd wyjechać, ale jak miał jej o tym powiedzieć? Cholernie bał się jej reakcji, nie wiedział, do czego może być tak naprawdę zdolna, ale po tym co zobaczył, właściwie nie powinien mieć jakichkolwiek wątpliwości, że do wszystkiego...
            Najgorsze było to, że był zdany tylko na jej łaskę. Nie wiedział gdzie jest i jak ma się stąd wydostać. Teraz przypomniał sobie chwilę w której tu przyjechali i ten wielki mur z napisem: „Obiekt strzeżony”.
            - Cholera... - jęknął. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musi być sprytny, żeby przekonać ją do powrotu. Wszystko jedno jakim kosztem, może nawet powie jej, że ją kocha, byle by się stąd wydostać, obieca jej złote góry... Przecież sam stąd nie ucieknie, bo jak? Bez samochodu, bez telefonu, nawet bez porządnych, ciepłych ubrań.
            Dobrze... Spokojnie, zaraz opracuje sobie w głowie jakiś plan, byleby tylko nie poznała, że coś wytrąciło go z równowagi.
            Czas mijał, a jej wciąż nie było. Trochę się uspokoił, ułożył sobie w głowie bajeczkę o dodatkowym koncercie. Może jakoś uda mu się łagodnie nakłonić ją do powrotu?
            Właśnie kończył jeść pozostawione dla niego śniadanie, kiedy wróciła. Weszła do kuchni z radosnym uśmiechem na twarzy.
            - No śpiochu - powitała go całusem w policzek. - Widzę, że nieźle pospałeś.
Ze wszystkich sił starał się zachować normalnie. Może będzie mniej czujna, jeśli okaże jej trochę zazdrości...?
            - Gdzie znowu byłaś? - zapytał z wyrzutem. - Nie podobają mi się te twoje eskapady.
            - No proszę, czyżby zazdrość? - roześmiała się, zdejmując kurtkę. Dopiero teraz zobaczył zadrapanie na jej szyi.
            - A to co takiego? - wstał, dotykając świeżej blizny.
            - A nie, to nic... - zmieszała się. - Zarysowałam się kluczykami od samochodu. Wyszła pospiesznie z kuchni, jakby chcąc uniknąć dalszych pytań.
            - Nie dowiedziałem się, gdzie byłaś! - krzyknął za nią.
            - Oczywiście u następnej koleżanki! - Usłyszał jej odpowiedź. Wszystko to było dla niego dość dziwne, ale nie zamierzał drążyć. Zresztą teraz miał na głowie zupełnie inny problem i to gdzie wybywała Leilani, najmniej go interesowało. Zastanawiał się, kiedy będzie najlepszy moment, żeby jej powiedzieć o swoim wyjeździe.
            - Może byśmy na jakiś spacer poszli? - zapytał. - Już trzeci dzień nie wystawiam stąd nosa.
            - Świetny pomysł, możemy się trochę przewietrzyć - podchwyciła. - Jest naprawdę piękny dzień.
            - No to ja się ubieram - odparł Tom.
            Spacer jednak nie trwał długo, bo temperatura z każdą godziną coraz bardziej spadała, a Tom nie miał jakichś wyjątkowo ciepłych ubrań. Jednak udało mu się uważnie obejrzeć okolicę, na wypadek gdyby musiał stąd uciekać. W swoich obserwacjach był bardzo ostrożny, udając zainteresowanego tym, o czym opowiadała mu Leilani.
            „O czym ja myślę? To jakaś bzdura”, zganił w myślach sam siebie za taką przerażającą wizję. Już wiedział jak ma jej powiedzieć o wyjeździe i kiedy, wszystko dokładnie sobie obmyślił. Był tylko jeden, mały problem; jak po tym co zobaczył, pójdzie z nią do łóżka? No cóż, dla dobra sprawy będzie musiał się jakoś przemóc.
            Wrócili do domku. Podczas gdy Leilani przygotowywała obiad, on siedział przed telewizorem rozmyślając. Gdyby mógł cofnąć czas... Choć bez tej wiedzy właściwie niczego by to nie zmieniło, przecież nie postąpiłby wówczas inaczej. Jakiż był głupi, że nie posłuchał się Billa. Doprowadziła do tego jego samcza żądza, chęć wyżycia się, totalna głupota i naiwność. Tak, był naiwnym idiotą, zaufał kobiecie w ciemno, nie pytając o nic, nie wiedząc dokąd jedzie. Jak ma teraz z tego wszystkiego wybrnąć, jak się wyplątać z tych sideł?
            Kilka dni temu nawet nie pomyślałby, że jego największym marzeniem będzie możliwość znalezienia się znów u boku Katrin. Czy w ogóle o niego pytała? Czy myślała o nim przez te dni? A może próbowała się dodzwonić, kiedy już rozładowała mu się komórka?
            - Proszę - Głos Leilani wyrwał go z zamyślenia. Przyniosła właśnie talerze z parującym daniem i ustawiała je na stoliku.
            Teraz już wszystko robił niemal mechanicznie. Cała ta sytuacja sprawiała, że myślał tylko o tym jak ma się stąd wyrwać i coraz bardziej właśnie to go pochłaniało. Już chyba nie potrafił ukryć swojego nastroju, bo w pewnej chwili Leilani zapytała, delikatnie gładząc go po policzku:
            - Co jest Tom? Coś cię gryzie?
            To był chyba dobry moment na tę rozmowę, tylko musiał to umiejętnie rozegrać.
            - Mam złą wiadomość. - zaczął. Dziewczyna spojrzała na niego z przestrachem.   
            - Spokojnie, nic się nie stało - roześmiał się w końcu, widząc jej minę.
            - Więc co się dzieje?
            - Niestety, będę musiał jutro wyjechać - zaczął, ale w tej samej chwili przyszło mu do głowy, że właściwie mógł równie dobrze powiedzieć jej, że musi wyjechać dziś. Szkoda, że nie pomyślał o tym wcześniej, kiedy to wszystko sobie planował.  No trudno, stało się, popełnił kolejny błąd.
            - Jak to? - zdziwiła się.
            - No muszę. Jak ciebie nie było, dzwonił Bill, przypomniał mi, że mamy charytatywny koncert pojutrze, a trzeba jeszcze przecież
zrobić próbę.
            Patrzyła na niego bez słowa, w jej wzroku było jakby niedowierzanie i miał wrażenie, że dostrzegł na jej twarzy cień ironicznego uśmiechu. Zastanowił się teraz, czy przypadkiem nie zdradziła go jakaś mina, chociaż wydawało mu się, że zawsze dość dobrze kłamał.
            - No, skoro musisz... - odparła po chwili spokojnie.
            Tom poczuł ulgę, że przyjęła to w taki sposób. Nie musiał więc jej niczego obiecywać, ani kłamać, że ją kocha. Kto by się spodziewał, że pójdzie mu tak łatwo?
            - Ale skoro to nasza ostatnia noc tutaj, wykorzystajmy ją w pełni... - Uśmiechnęła się zalotnie. Właściwie gdyby nie te zdjęcia, teraz rzucił by się na nią z ochotą, ale wciąż miał przed oczami jej ciało z tymi wszystkimi facetami... Jednak wiedział, że musi się jakoś przemóc, nie może się zdradzić ze swoją wiedzą. Jakoś więc zniesie tę ostatnią noc, poczuje się po prostu, jakby był ze zwykłą dziwką.
            - To co? Wspólny prysznic? - zaproponował.
            Nie było łatwo, bo wciąż wracały jak żywe tamte obrazy, ale starał się o tym zapomnieć, byleby nie zdradzić się żadnym, nieopatrznym gestem zniechęcenia. Dlatego też przypominał sobie wszystkie najgorętsze chwile ich pobytu, takie które niewątpliwie przyniosły mu wiele zadowolenia i satysfakcji. No i udało się. Nie był to wprawdzie jakiś wyjątkowo gorący seks, miewali już lepsze stosunki, ale przynajmniej zaspokoił zarówno ją jak i siebie.
            - Jak już się wytrzesz, to idź do łóżka, bo to jeszcze nie koniec - powiedziała Leilani, puszczając mu oczko. Tak też i pomyślał, ściągając z wieszaka ręcznik. Skoro jutro ma wyjechać, to pewnie dzisiaj nie pozwoli mu zasnąć. Nie było innej rady, tylko jakoś sobie z tym poradzić.
            Dziewczyna zarzuciła na siebie zwiewny szlafroczek i wychodząc z łazienki, jeszcze raz się do niego zwróciła:
            - Ja zaraz do ciebie przyjdę, tylko przygotuję dla nas coś ekstra...
            Tom zrobił dokładnie to co mu poleciła. Chcąc być odwiezionym do domu, wolał się jej nie sprzeciwiać, szczególnie, że nie wiedział, czego wówczas mógłby się spodziewać.
            W tym czasie Leilani przygotowywała w kuchni wymyślne, kolorowe drinki.
            - Jeszcze tylko cytrynki, rurki i gotowe - cmoknęła z zadowoleniem, patrząc na swoje dzieło, a po chwili dodała: - No, prawie gotowe...
            Sięgnęła do ukrytego w szafce pudełka, skąd wyjęła małą torebeczkę, z której chwyciła opuszkami palców szczyptę sypkiej zawartości, po czym wsypała ją do jednej ze szklanek, triumfalnie się uśmiechając:
            - Jeśli myślisz Tomie Kaulitz, że mnie bezkarnie zostawisz, to grubo się mylisz...

8 komentarzy:

  1. Oo Jakby... Nie wiem co powiedzieć. Napisać. Jak zareagować.
    Mam ogromną nadzieję, że jakoś od niej zwieje xD Chociażby za pomocą Billa, który już pewnie umiera ze strachu. Jakoś tak uroiłam sobie, że Katrin mimo wszystko po jakimś czasie mu wybaczy to zaćmienie umysłu. Strasznie ją polubiłam, dlatego mam nadzieję, że jeszcze sobie o niej poczytam :D
    Pozdrawiam i do napisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi teraz odpowiadać na komentarze, bo nie chcę niczego zdradzić, ale powiem, że Tom wpakował się w niezłe bagno. Czy uda mu się z tego wszystkiego wyplątać?
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Hahaha... No to... chyba jednak nie zostaniesz odwieziony do domciu... No cóż... za głupotę trzeba płacić ;> a trafiła mu się naprawdę mega psychiczna laska xD ona doskonale wiedziała, ze Bill nie mógł dzwonić bo mu przecież sama rozładowała ten telefon xD oj Tomaszku, Tomaszku... masz przerąbane. :P
    A ja czekam na następny rozdział ^^ buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co ja mam Ci odpowiedzieć, skoro wszystko wiesz? Może powiem, że ma to na własne życzenie.
      Dziękuję, buziaczki ;*

      Usuń
  3. Postać Leilani jest świetna. Fajnie ją stworzyłaś, bo jest mega tajemnicza i w każdym rozdziale coraz więcej się dowiadujemy, chociażby o jej obsesji na punkcie Toma 😂 biedny, pewnie szybko nie ucieknie od niej, ale tak to jest jak myślenie zostawia się na koniec 😔
    Troszkę późno wszystko nadrabiam, ale zawsze wszystko czytam ! Pozdrawiam i do następnego 😙🔥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna, no wiesz, zależy co rozumiesz pod tym słowem, bo ona nie jest tak zupełnie normalna, zważywszy na to, co przed nim ukrywała.
      Nic nie szkodzi, że późno, lepiej późno niż wcale.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
  4. A nie mówiłam ze ta łaska jest szurnieta mówiłam a on głupi jej wierzy ze go odwiezie skończy sie tak ze go zaknebluje zwiąże i będzie wykorzystywać seksualnie do końca jego życia xD Ok przesadzam z ta wyobraźnia :D czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, oczywiście nie jest zupełnie normalna, ale ukrywa jeszcze jeden sekret, którego Tom nie zdołał odkryć. Wyjaśni się już w kolejnej części.
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń