Część 2.
Miał wrażenie, że zaczyna się upijać,
bo jej twarz zwracała się ku niemu tak wolno, jakby ktoś celowo spowalniał
kadry w filmie zwanym życiem. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że wcale jej się
nie przyjrzał i tak naprawdę dobrze widział tylko profil dziewczyny.
Właśnie w chwili, kiedy zwróciła
ku niemu swoje nieziemsko błękitne oczy, mógł w pełni ją zlustrować.
- Niezupełnie sam... - odpowiedział
wolno, delikatnie się uśmiechając.
- Miałam na myśli twoją kobietę, a
nie resztę zespołu z partnerkami.
Spojrzał na nią uważniej,
zastanawiając się skąd to wie? Nie przypominał sobie, aby dziś ją już widział,
by była ze znajomym towarzystwem i, żeby w ogóle kiedykolwiek ktoś ich sobie
przedstawił.
- Jest chora - skłamał.
Dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco. Poczuł
się nieswojo i dziwnie. Czyżby ta lala coś wiedziała? A może to jakaś znajoma
Katrin?
- Wystawiła cię Tom, chyba ma już
dość tych ciągłych imprez - powiedziała jak gdyby nigdy nic, popijając drinka,
po czym dodała – I muszę stwierdzić, że jest skończoną idiotką, bo setki
lepszych, piękniejszych od niej, tylko czekają, aby znaleźć się na jej miejscu.
- Na przykład ty? – palnął bez
zastanowienia.
Nieznajoma zaśmiała się serdecznie i
perliście.
- Ja? – zapytała wciąż się śmiejąc i
z niedowierzaniem kręcąc głową. – Schlebiasz sobie chłopcze… Ja jestem jakby na
twoim miejscu, bo to ja jestem pożądana. Ale ty z pewnością zasługujesz na
gorętszą i bardziej zaangażowaną kobietę, niż ta twoja Katrin.
Drgnął. Ta panna zdecydowanie za dużo
o nim wiedziała. Przymrużył oczy, lustrując ją uważnie. Kim była? Z pewnością
nie znał jej, nie pamiętał, żeby widział ją na jakiejś innej imprezie z kimś
wpływowym z branży, co więc robiła tu teraz?
- Ostatnio, na afterparty po Viva
Comet też była jakaś znudzona. - ciągnęła blondynka, nie czekając na jego
odpowiedź.
- Byłaś tam? - zapytał zdziwiony.
- Byłam... - odpowiedziała
przeciągle, zakładając nogę na nogę. Teraz widział jej udo w całej okazałości i
ono skupiło całą jego uwagę. Zauważyła to, lecz nie poczuła się skrępowana,
wręcz przeciwnie, poruszyła biodrami na barowym stołeczku tak, że spódnica
podsunęła się jeszcze wyżej, odkrywając część gołej nogi tuż za koronkowym wykończeniem
pończochy. Jakoś dziwnie i tajemniczo patrzyła mu w oczy, przymrużając swoje.
Poczuł przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Było w niej coś, co
pobudzało wszystkie zmysły i nie pozwalało się skupić. Niewątpliwie intrygowała
go, jej pewność siebie i jakiś nieokreślony magnetyzm sprawiały, że pragnął
poznać ją bliżej.
- Jak to możliwe, że wcześniej nie
zauważyłem takiej pięknej dziewczyny? - przybrał uwodzicielski ton głosu, wciąż
błądząc spojrzeniem po jej nodze. Przy niej przypomniał sobie stare, dobre
czasy, czuł się jak ryba w wodzie. Po przykrościach tego dnia potrzebował
lekarstwa i wiedział, że tym lekarstwem będzie dla niego nieszkodliwy flirt, a
ta dziewczyna idealnie się do tego nadawała. Bo z kim tego wieczoru mógłby
popaść w tę podniecającą grę słów i gestów, jak nie z nią?
-
Bo nie byłeś sam, więc nie chciałam żebyś mnie zauważył. - powiedziała to w
taki sposób, jakby miała na wszystko wpływ, jakby wydarzenia toczyły się tak,
jak tego chciała.
Fascynowała go coraz bardziej. Jej
delikatne ruchy, zmysłowe spojrzenie i znaczące gesty sprawiały, że coraz
bardziej zaczynało mu się to wszystko podobać. Przechylił się lekko. Był teraz
bardzo blisko niej, a jego zmysł powonienia, pieścił zapach jej perfum. Miała
piękną, brzoskwiniową cerę, na której nie dostrzegł zbyt grubej warstwy
maskującego niedoskonałości kosmetyku, jej makijaż był bardzo delikatny.
- A dzisiaj...? – zapytał, wkradając
się szeptem w zmysł jej słuchu.
- To chyba oczywiste… - Odwróciła się
do niego i znów zatonęła wzrokiem w brązowych tęczówkach. Nie odpowiedział, bez
zbędnych słów wpatrując się w tę niebieską otchłań. Jej oczy były prześliczne,
hipnotyzowały, urzekały blaskiem, i prowadziły gdzieś w nieznane. Mógłby bez
opamiętania szybować teraz w ich bezkresnym błękicie…
Westchnął tylko, odsuwając się na
bezpieczną odległość. Prawie jej nie znał, ale ta cudowna fizjonomia zauroczyła
go. Gdyby to zdarzyło się kilka lat temu, już byłby pewien, że wyjdą z tej
imprezy razem, ale teraz...? Teraz kochał Katrin i nie zamierzał jej zdradzić,
zresztą nigdy tego nie zrobił. Tylko, czy ona potrafiła to docenić?
Wpatrując się w nieznajomą
dziewczynę, zaczęły nim targać mieszane odczucia. Miał nieodparte wrażenie, że
jeśli tylko ta piękna blondynka da mu jawne przyzwolenie, za nic w świecie nie
będzie umiał jej się oprzeć i żadne zasady, czy dane samemu sobie
przyrzeczenia, że już nigdy nie zbruka swojej reputacji przygodnym,
jednorazowym seksem, nie staną mu na przeszkodzie.
W jednej chwili zapragnął
stąd uciec. Czuł, że jeśli spędzi z nią trochę więcej czasu, nie skończy się to
jedynie niewinnym flirtem, a żadne, tego typu przygody nie były mu teraz
potrzebne. Jednak mimo tych wszystkich myśli nie zrobił tego, wciąż tkwiąc w
tym samym miejscu. Zmienił tylko temat rozmowy na nieco bezpieczniejszy.
- Czym się zajmujesz, że tu jesteś?
- Studiuję, a jestem tu dzięki moim
rodzicom - odparła.
- Jacyś biznesmeni, czy szychy w
branży? - podchwycił.
- I jedno, i drugie - roześmiała się.
- Dzisiaj ich tu nie ma, stwierdzili, że są za starzy na klub techno.
Z kilkusekundową intensywnością
pojawiało się w jego umyśle pytanie, które nie dawało mu spokoju. Właściwie nie
wiedział jaką odpowiedź woli usłyszeć, choć jedna z pewnością skutecznie by go
ochłodziła.
- Jesteś więc sama? - zadał pytanie,
czując, że jego żołądek kurczy się w obawie przed odpowiedzią.
- Nie... nie sama... - odpowiedziała
mrużąc oczy.
Czuł, jak napinają się wszystkie jego
mięśnie, ale po chwili wszystko wraz z rozsądkiem wróciło do normy. „Całe szczęście panie Kaulitz, bo inaczej z
pewnością nie odpuściłbyś tej panience”, pomyślał z ulgą, kiedy dziewczyna
nachyliła się i opierając dłonią o jego udo, dodała zmysłowym szeptem wprost do
ucha:
- Jestem tu z tobą...
Fala gorąca spłynęła wprost do jego
podbrzusza, zabierając po drodze z głowy każdą, najmniejszą wątpliwość, kojąc
obawy i rozpraszając wyrzuty sumienia. Uśmiechnął się z zadowoleniem, czarująco
i uwodzicielsko. „Przecież jeszcze nic
się nie stało, a nawet jeśli coś się wydarzy, to co...? Zostałem odrzucony,
więc mam powody, aby się odrobinę pocieszyć…”, usprawiedliwił się w
myślach, dając sobie zawczasu rozgrzeszenie.
- W takim razie jak ma na imię moja
towarzyszka? - zapytał.
Dziewczyna przyłożyła palce do ust z
zaskoczoną, nieco zakłopotaną miną.
- O cholera… Co za nietakt z mojej
strony - uśmiechnęła się zalotnie. - Gdzie moje dobre wychowanie?
- No nie wiem, pewnie gdzieś tańczy
na tamtym parkiecie - zażartował Tom, wskazując na podskakujących nieopodal
ludzi.
- Leilani - Wyciągnęła dłoń,
przedstawiając się. Odwzajemnił gest:
- Tom, chociaż już wiesz.
Przez chwilę nie wypuszczali swoich
rąk z uścisku, a blondynka z namaszczeniem pogładziła kciukiem jego miękką
skórę, obserwując swoje poczynania.
- Dłoń gitarzysty... - powiedziała
cicho, wciąż pieszcząc ją opuszkami palców. Robiła to tak delikatnie, że
kolejny raz w jej towarzystwie poczuł namiastkę podniecenia. Omiótł wzrokiem
jej twarz. Miała długie, pięknie wytuszowane rzęsy, których cień teraz padał na
gładkie policzki. Błyszczące usta rozchyliły się nieznacznie, jakby chciał się
z nich wydostać jakiś dźwięk. Chętnie objąłby je teraz swoimi, żądnymi dotyku
wargami, obrysował ich kontur językiem...
Oprzytomniał, kiedy odsunęła się od
niego, biorąc do ręki swojego niebieskiego drinka ze słomką. Znów przez myśl
przemknęło mu, że jeśli nie zrezygnuje z jej towarzystwa, może się to dla niego
źle skończyć. Tak... Chociaż właściwie dlaczego od razu źle? Odrobina cielesnej
przyjemności, jeszcze nikomu nie zaszkodziła…
Szybko przegonił głupie myśli,
przechylając kolejną zamówioną szklaneczkę. Leilani właśnie dopijała swojego
drinka.
- Masz piękne imię - wysilił się
na komplement. Nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się. Pewnie nie on
jeden jej to powiedział. Co za banał...
Czuł się dziwnie skrępowany, z trudem
powstrzymywał wzrok, żeby nie patrzeć na jej nogi, czy dekolt, a te miejsca
najbardziej przyciągały jego spojrzenie.
- Jak ci się tu podoba? Trzeba
przyznać, że wystrój jest nieziemski - zapytała z uśmiechem, rozglądając się po
suficie.
- Owszem, wystrój jest w porządku,
ale ta muzyka... - skrzywił się.
- Nie lubisz techno, trance,
progressive? No tak, zapomniałam, że gustujesz w innych klimatach. Ja lubię
tańczyć przy takiej muzyce, można się całkowicie zatracić... - Zmrużyła oczy. -
Chyba będę tu stałą bywalczynią, w następną sobotę z pewnością tu przyjdę, ale
już jako zwykła dziewczyna, a nie jakiś vip - powiedziała to w taki sposób,
jakby celowo chciała, aby dowiedział się, że tu będzie.
Przez dłuższy czas rozmawiali
spokojnie, na całkiem zwyczajne, neutralne tematy. Zdziwił się, że tyle wie o
branży muzycznej. Nie chciał wypytywać, ale czuł, że jej rodzice są ściśle
związani z tym biznesem. W dodatku Leilani jawiła się w jego oczach jako
przysłowiowa, dobrze wychowana panienka z porządnego domu. W dodatku bardzo
zmysłowa panienka...
Bacznie jej się przyglądał, kiedy coś
mówiła, śledząc każdy ruch warg. Gdyby tak mogła go nimi objąć w tym
szczególnym miejscu... Kolejny dreszcz spadł lawiną do jego podbrzusza. Przyłapał
się na tym, że jego myśli są coraz bardziej niegrzeczne, właściwie już zaczął
sobie wyobrażać ich razem, w jednoznacznych sytuacjach, niekiedy nie skupiał
się nawet na tym, o czym opowiada, i już zaczynał sobie z tym wszystkim nie
radzić. Czuł, jak z każdym ruchem jej głowy, odrzuceniem do tyłu złotych
włosów, z każdym przełożeniem nogi na nogę, rośnie w nim pożądanie. Bał się sam
siebie i swojej woli, która teraz już właściwie decydowała za niego, czyniąc
wszystkie postanowienia coraz słabszymi. W dodatku doskonale wiedział, że sam
ją prowokuje, przesuwając językiem po dolnej wardze i bawiąc się umiejscowionym
w niej kolczykiem. Widział jakim spojrzeniem go wówczas obdarowywała i coraz
bardziej mu się to podobało. Z minuty na minutę ich rozmowa stawała się coraz
ciekawsza. Nie żałowali sobie dwuznacznych pytań i odpowiedzi wartych
zastanowienia.
- Flirciarz z pana panie Kaulitz,
gazety jednak nie kłamią - powiedziała, puszczając mu oczko.
- Nie wiem, nie czytuję gazet -
uśmiechnął się szelmowsko.
Leilani po raz kolejny odwróciła się
do niego i spojrzawszy mu prosto w oczy, zsunęła się z barowego stołka. Robiła
to nadzwyczaj wolno, jakby celowo chciała znów ukazać większą część
odsłoniętych ud. Prowokowała i udawało jej się to, bo wzrok Toma ponownie
pogładził jej zgrabne, długie nogi. Kiedy już dotknęła stopami podłogi,
przeniósł spojrzenie na piersi blondynki, które pod wpływem ruchu jaki
wykonała, zafalowały podniecająco. Aż zacisnął dłonie na ladzie baru i syknął
pod nosem z bezsilności. Usłyszała, bo zwróciła się do niego rozbawiona;
- Czyżby coś cię zabolało?
- Panienka z dobrego domu słyszała,
że to nieładnie tak prowokować i kusić? - roześmiał się i chwyciwszy ją za
nadgarstek, przyciągnął do siebie. Poczuł na swoim przedramieniu dotyk jej
jędrnej piersi, a ona znacząco się o niego ocierając, wyszeptała mu wprost do
ucha;
- Uciekam od ciebie, bo nie powinnam
ci ulec.
Zwinnie wyswobodziła się z jego
uścisku i podążyła w stronę parkietu, a on spojrzeniem w ślad za nią.
Znów był panem świata. Triumfował i właśnie
to dawało mu szczęście, to uczucie, było czystą przyjemnością, jego nieodzowną
częścią, ta adrenalina i podniecenie, teraz czuł, że bez tego się po prostu
męczył. Kochał to. Przecież takie zwyczajne życie ze zwyczajną dziewczyną było
kompletnie nie dla niego! Potrzebował czegoś takiego, jak dzisiejszy wieczór,
aby uzmysłowić sobie co tak naprawdę daje mu satysfakcję i przyjemność.
Czuł, że dostał od losu szansę i nie powinien
jej teraz zmarnować, bo może się nigdy nie powtórzyć.
- Trzeba brać życie pełnymi garściami
Kaulitz - powiedział sam do siebie i poprawiając czapkę ruszył jej śladem.
Jednak szybko zrozumiał, że w ten sposób nigdy jej nie znajdzie, bo sprytnie wmieszała
się w tłum. Wszedł więc na górę i oparł się o barierki, spoglądając na dolny
parkiet. Niemal od razu ją zauważył, tańczyła tak, że zaparło mu dech w
piersiach. Jej ruchy były płynne i rytmiczne, biodra falowały jak w erotycznej
ekstazie, a długie włosy przesypując się z jednego ramienia na drugie, chwilami
zakrywały jej twarz. Miała przymknięte oczy, widać było, że lubiła taniec, tańczyła
świetnie i robiąc ro, była w swoim żywiole. Ruchy jej ciała przyciągały
spojrzenia mężczyzn jak magnez. Zauważył nawet to, że kilku jej się lubieżnie
przygląda, co skłoniło go do działania. „O
nie patałachy, ona jest moja”, pomyślał z zawziętością i szybko zbiegł po
schodach, a już po chwili był tuż przy niej pozwalając się ponieść szalonym
rytmom. Może nie był jakimś wytrawnym tancerzem, ale potrafił poruszać się w
takt takiej - jak on to nazywał - rąbanki, bo nie gustował nigdy w muzyce
opierającej się głównie na samplingu, podstawowym rytmie i elektronicznych,
zmiksowanych dźwiękach. Teraz jednak nie miało to najmniejszego znaczenia.
Zdawała się go nie zauważać, będąc
jak w transie, choć doskonale wiedziała, że jest tuż obok. Uniosła ręce do
góry, ukazując tym samym goły brzuch, poruszała się w sposób pobudzający
wszystkie jego zmysły, wprawiając swoje biodra w okrężne ruchy. Nie spuszczał z
niej wzroku, coraz bardziej podniecony. Już sam nie wiedział, czy to ta głośna
muzyka, czy w nim wszystko pulsuje, gdy ona przysunęła się do niego i wciąż
tańcząc ocierała się o jego tors, patrząc mu prosto w oczy. Czuł przez koszulkę
jak dotykają go jej twarde sutki, które wcześniej tak bardzo przykuwały jego
wzrok. Na tych obcasach była prawie równa z nim, jeszcze bliżej przysunęła do
niego swoją twarz, nie przestając tańczyć. Była tak blisko, że jej gorący
oddech niemal parzył jego skórę, a w zmysły wkradał się melonowy zapach błyszczyka.
Jeśli za chwilę nie skosztuje tego smaku, gotów oszaleć!
Objął mocnym uściskiem dłoni jej
biodra, na wypadek, gdyby znów zechciała mu uciec, ale ona z błąkającym się,
zmysłowym uśmiechem zsunęła jedynie spojrzenie na ten podniecający piercing w
jego wardze, po czym trąciła go językiem. Wtedy pochwycił go, zagryzając lekko
zębami i łącząc wargi, uszczknął nieco tego słodkiego smaku, choć teraz już był
pewien, że to dopiero początek zabawy…
Szalone, migające światła stroboskopu
sprawiały, że jej twarz, uwodzicielskie spojrzenie, i te błyszczące usta,
zatrzymywały w jego umyśle klatka po klatce ten podniecający, erotyczny
film i optycznie spowalniały każdy ruch, wyzwalając w nim kolejne emocje.
Widział jak zmysłowo się uśmiecha, jak mruży oczy i znowu prowokuje mocno
przylegając do jego ciała. Wciąż trzymał ją w dłoniach, opierających się o
kształtne biodra. Materiał spódnicy był niezwykle cienki i gładki, bez trudu
wyczuł pod palcami cienkie sznureczki jej bielizny. Przeniósł dotyk na
pośladki, czując jak pod wpływem jej ruchów napinają i rozluźniają się ich
mięśnie. Nie zaprotestowała, przyjmując ten kontakt z przyjemnością. Nie mógł
usłyszeć jej westchnienia w tym gwarze, ale z wyrazu twarzy właśnie taką
reakcję wyczytał i już był pewien, że ta gra również i jej bardzo się podoba.
Poruszali się takim samym, szalonym rytmem, blisko siebie, ocierając się swoimi
ciałami i dotykając. Obydwoje czuli, jak rośnie w nich pożądanie, które
wzmagały stroboskopowe, migające światła, i rytm muzyki grający w nich
pulsującym podnieceniem. Na diodowych ekranach tańczyły teraz jakieś skąpo
ubrane kosmitki, a laserowe światła beztrosko skakały ponad ich głowami.
Leilani odwróciła się do niego
plecami i szczelnie przylegając do jego ciała, poczuła na swoich pośladkach wielkość
jego podniecenia. Poruszała się jak wytrawna, erotyczna tancerka, coraz mocniej
ocierając o jego krocze. Podniecała go, wiedziała to i co najważniejsze - czuła.
Może właśnie dlatego Tom był coraz śmielszy w swoich poczynaniach. Teraz w
tłumie tańczących, nikt na nich nie zwracał uwagi. W tej pozycji wsunął dłonie
pod jej bluzkę, dotykając nagiego brzucha. Rytmicznie go masował, coraz wyżej,
aż delikatnie dotknął piersi. Teraz już trudno było nazwać ich ruchy tańcem,
poruszali się tylko w rytmie już nieco spokojniejszego kawałka, zupełnie
zatracając się w tej nagłej bliskości, dotyku dłoni, nie bacząc co dzieje się
wokół.
Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu
opierając ją na jego ramieniu i sięgając dłońmi w tył, mocno chwyciła pośladki
mężczyzny, jednocześnie bardziej wtulając w niego swoje. Nabrzmiałe
przyjemnością usta Toma, błądziły po miękkiej, pachnącej skórze kobiecej szyi,
a spragnione dłonie pieściły pod bluzką wydatne piersi. Czuł jak twardnieją pod
wpływem tej pieszczoty. Oddychali coraz ciężej, zachłanniej, podniecenie już na
dobre się w nich rozszalało, kiedy nagle odwróciła się do niego przodem i
przyciągając do siebie utkwiła w jego źreniach swój namiętny wzrok. To
spojrzenie sprawiło, że teraz jeszcze bardziej jej pragnął, mocno przyciskając
do siebie jej ciało.
- Chodź ze mną... - powiedziała
zmysłowo i na tyle głośno, aby mógł dokładnie usłyszeć w tym gwarze jej
propozycję. Chwytając ciepłą dłoń, pociągnęła go za sobą, przedzierając się
przez tłum tańczących. Nie wiedział dokąd go prowadzi, ale domyślał się po co…
Czuł rozkoszne mrowienie w podbrzuszu i na samą myśl o tym co za chwilę może
się wydarzyć, ogarnęła go dzika żądza. Był jak w transie, a jego myśli wirowały
wokół jednego; dać w końcu upust wszystkim emocjom, zaspokoić szalejące zmysły,
zatopić się w jej ustach, w jej ciele...
Niemal wbiegli pospiesznie w jakiś
korytarz, nie miał pojęcia gdzie jest i dokąd za nią idzie. Gdyby teraz wróciła
mu zdolność racjonalnego myślenia, może i by się opamiętał, ale w jego stanie
emocjonalnym było to niemal niemożliwe i, jakby powiedział jego brat, w tej
chwili myślał jedynie fiutem, jeśli tą częścią ciała w ogóle dało się myśleć.
Zastanawiał się jedynie, czy Leilani tak doskonale zna drogę do obranego celu,
czy podąża na oślep? Pożądanie wciąż w nim rosło, a wraz z nim czuł coraz
większy dyskomfort w bokserkach. W końcu zatrzymali się przed drzwiami z
obrazkiem ludzika na inwalidzkim wózku.
- Tu nam nikt nie przeszkodzi... -
wyszeptała Leilani, muskając swoimi ciepłymi wargami jego ucho, co spowodowało
kolejne dreszcze.
Przejął inicjatywę, z impetem
otwierając drzwi toalety dla niepełnosprawnych, które za chwilę zamknął, kiedy
znaleźli się już w środku. Przycisnął dziewczynę do ściany i zapalił światło.
Chciał patrzeć na jej wyraz twarzy, pragnął widzieć wszystko bardzo dokładnie,
zarejestrować każdy szczegół, każdą pieszczotę i dotyk. Oszalał z pożądania, z
dzikiej chęci posiadania jej, był głodny i spragniony tego nieznanego ciała,
jak wampir świeżej krwi. Dlatego teraz z ogromną pasją objął swoimi wargami jej
gorące usta, które rozchyliła w zamiarze wpuszczenia go do wewnątrz. Ich języki
szaleńczo splątane, sporadycznie się od siebie odrywały. Dzikość pocałunku
sprawiła, że w ferworze pieszczoty przygryzła jego wargę natychmiast czując
metaliczny posmak krwi, co jeszcze bardziej pobudzało ich zmysły. Tom szybko
wsunął rękę pomiędzy jej ciepłe uda, bez najmniejszego zażenowania pieszcząc
przez koronkę to, co za chwilę zamierzał posiąść. Oddychali ciężko i szybko, w
rytm jakiegoś szalonego kawałka techno, którego dźwięki doskonale słyszalne
były zza zamkniętych drzwi, a oni sami, czuli w sobie pulsujący rytm.
Nagle dziewczyna gwałtownie przerwała
pieszczoty i zwinnie zamieniła się z nim miejscem. Opierając plecy o ścianę
pojął, że w tej chwili myśli zupełnie inną głową, tą na dole. Powinien stąd
wyjść, odpuścić sobie, ale wizja tego co za chwilę może się tu wydarzyć była
zbyt kusząca, aby wrócił mu rozsądek. Był podniecony, rozochocony i żądny
przygody. Kiedy poczuł, jak dziewczyna zaciska dłoń na wypukłości w jego
spodniach, z przyjemności pociemniało mu w oczach. Jęknął, gdy jej zwinne palce
zaczęły odpinać rozporek, a ona kradnąc mu lekkie muśnięcie i ocierając o jego
tors jędrne piersi, zaczęła osuwać się coraz niżej, a w końcu przykucnęła. Powiódł
za nią nieprzytomnym z podniecenia wzrokiem, a ona na chwilę uniosła na niego
swoje spojrzenie i ostentacyjnie oblizała pełne wargi, zsuwając mu z bioder
bokserki. „O tak...weź go...”, błagał
ją w myślach i zagryzając wargę, odrzucił głowę do tyłu czekając na ulubioną
pieszczotę. Dłonie zaciskał na barierkach przeznaczonych raczej dla
niepełnosprawnych, ale pod wpływem jej dotyku zaczynał tracić w nogach władzę,
stawał się kaleką, potrzebującym wsparcia. Jednak to, czego tak bardzo pragnął
wciąż nie nadchodziło, a jedyne co czuł, to jej dotyk na lędźwiach. Chwyciła w
zęby dolną część jego koszulki i wsunęła pod nią ciepłe dłonie, delikatnie
masując mu boki, od bioder w górę. Przylegała do niego całym ciałem i wolno unosząc
się, ocierała swoimi nabrzmiałymi wypukłościami o jego coraz bardziej obnażony
tors, gdy zaciskając między zębami rąbek tkaniny niespiesznie podnosiła ją do
góry. Kiedy już całkowicie się wyprostowała, szybkim ruchem dłoni podciągnęła
t-shirt skłaniając go, aby zupełnie się pozbył tego zbędnego odzienia.
- Już mi nie będzie przeszkadzała...
- szepnęła, dotykając swoimi wilgotnymi ustami jego warg, kiedy koszulka
znalazła się na podłodze. Pocałował ją zachłannie, zaciskając palce na
kobiecych pośladkach i mocno ją do siebie przycisnął. Zafalowała biodrami
ocierając się o jego twardy wzwód i uśmiechnęła zmysłowo. Czuła na swoim podbrzuszu
jego wielkość, ale bardziej podniecało ją jego pożądliwe spojrzenie, zamglone
oczy i poruszające się bezwolnie usta, jakby chciał wykrzyczeć wszystkie swoje
pragnienia. Nie wytrzymał i jeszcze mocniej zacisnął to, co trzymał w dłoniach,
próbując po chwili podciągnąć do góry spódnicę. Nie pozwoliła mu jednak na to
chwytając jego nadgarstki i odciągając ręce.
- Teraz ja tu rządzę... - powiedziała
stanowczo wprost do jego ucha i objęła mocno wzwiedzioną, twardą męskość, którą
na krótką chwilę ogrzała pomiędzy swoimi udami, wykonując sugestywny ruch
bioder. Ustąpił, a spodnie zsunęły się po jego udach coraz niżej, wraz z
dziewczyną, która klęczała teraz między jego szerzej rozstawionymi nogami rozpoczynając
swoją pieszczotę.
- Oooaaahhh... - Jego jęk rozpłynął
się przestrzeni pomieszczenia, kiedy poczuł na sobie jej gorące usta. Przymknął
oczy, ale tylko na chwilę, bo zaraz spuścił głowę, przyglądając się jej
poczynaniom. Jedną dłoń ponownie zaciskał na barierce, niemal do bólu, a drugą
wplótł w jej włosy, masując tył głowy i bawiąc się kosmykami. Jej dłonie były
wszędzie, delikatnie pieszcząc okolice tej części ciała, którą teraz z
taką pasją obejmowały jej usta. Uciskała wrażliwe jądra, to znów gładziła je
lekko, aby ponownie naznaczyć odrobiną bólu. Wsuwał się w jej usta miękko,
czując jak główkę okala gorący, wszędobylski język, jak wciska się w każdy
zakamarek twardego penisa. Był zdumiony jej kunsztem; do tej pory żadna
dziewczyna nie robiła mu tego w ten sposób, zawsze była jakaś granica, jakiś
zdecydowany opór. Teraz czuł się wspaniale, móc miękko wdzierać w nią niemal do
końca, czuć tę specyficzną ciasnotę jej przełyku. O tak... to było to, czego
dzisiaj potrzebował, całkowite rozluźnienie, nieziemska rozkosz w jej ustach,
cudowna wilgoć jej języka i ta odrobina bólu pomieszana z przyjemnością.
Było mu dobrze,
tak cholernie dobrze, że z jednej strony nie chciał jej przerwać, ale z
drugiej chciał ją posiąść, w tej sztuce kochania też musiała być niesamowita i
pragnął tego zakosztować, jednak wciąż pozwalał jej kontynuować, to było
silniejsze od niego. Ruchy jej warg i języka, były dla niego nieopisanym
źródłem rozkoszy, dotykała dokładnie tam gdzie chciał, pieściła tak jak
chciał... Jeszcze nigdy, żadna dziewczyna nie robiła tego tak wspaniale,
jeszcze żadne usta nie obejmowały go tak głęboko, do końca... Nie chciał tego
przerwać, nie dziś, nie teraz... To nic... najwyżej chwilę odpocznie i weźmie
ją taką gorącą, podnieconą, mającą jeszcze na ustach ślady jego spełnienia...
Przecież wiedział, że go pragnie, on też chciał ją zaspokoić, ale teraz pozwoli
jej prowadzić się do krainy głębokiego uniesienia. Jej język tańczył na nim
szalonym rytmem, coraz szybciej, coraz mocniej. Podniecenie sięgało zenitu, a
oddech ledwie nadążał za przyjemnością, która coraz bardziej narastała, niosąc
za sobą jej apogeum. Spojrzał w dół i dostrzegł, jak nadmiar śliny spływa z
kącików jej ust. Objął dłonią zaróżowiony, gorący policzek, rozmazując resztki
wydzieliny. Zadrżał, czując, że za chwile oszaleje.
- Teraz... - jęknął tylko czując, jak
traci władzę w nogach, a gorąca fala ekstazy zalewa całe jego ciało. Przymknął
oczy i krzyknął głośno, wtapiając wyraz swojej przyjemności w dźwięki muzyki
dochodzącej z zewnątrz. Spadał bezwolnie w cudowną otchłań nadludzkiej
przyjemności, a już po chwili miał wrażenie, że błoga rozkosz unosi go na
swoich skrzydłach gdzieś wysoko, do krainy najpiękniejszych doznań. Nie chciał
wracać, nie chciał nawet wolno opadać w dół w objęcia rzeczywistości. A może
jednak warto...? Przecież tą rzeczywistością była Leilani, to ona swoją
najwspanialszą pieszczotą sprawiła mu tę erotyczną przyjemność. Chyba jeszcze
nigdy nie przeżył tego tak wyjątkowo, chociaż nawet nie w kobiecie, to
jednak było to coś, co z pewnością zapamięta. Długi, odbierający wszelkie
zmysły, doprowadzający do utraty tchu i poczucia rzeczywistości orgazm. Było mu
wspaniale... Jednak wraz z powracającą świadomością, przyszła myśl, że był jej
dłużnikiem, powinien się odwdzięczyć. Zaraz, teraz, już!
Rytm serca i oddech uspokajał się,
wszystko wracało do normy i tylko ta muzyka, wciąż dudniła mu w uszach, przez
chwilę jakby… głośniej? Wolno uchylił powieki, coraz szerzej, rozglądając się w
końcu w około ze zdziwieniem stwierdził, że jest sam. Szybko podciągnął spodnie
wraz z bokserkami i zapiął rozporek. Jeszcze raz trwożliwie się rozejrzał. „A jeśli tu jest jakaś kamera, albo co?”,
pomyślał w panice. Serce znowu zaczynało mu szybciej bić, tym razem nie poprzez
fizyczne przyjemności, a ze zwykłego strachu. Gdzie mogła teraz być autorka
jego uniesienia? Nie rozumiał dlaczego jest sam i nie miał pojęcia kiedy, i jak
stąd wyszła. Jeszcze raz dokładnie przyjrzał się wszystkim kątom toalety. Nie
stwierdził nic niepokojącego, a jednak wszystko wydawało mu się podejrzane i dziwne.
Czemu ona do cholery zniknęła?
Już miał wychodzić, kiedy tuż pod
jego nogami coś zabłyszczało na posadzce. Nachylił się i stwierdził, że jest to
cieniutki, złoty łańcuszek z wisiorkiem w kształcie litery „L”, a już po chwili misterny
klejnot spoczywał w jego dłoni.
- Leilani... - szepnął sam do siebie.
Już wiedział, że to imię na długo
pozostanie w jego pamięci.
Ten niegrzeczny Tom ;) To dopiero początek tej historii, a ja już wiem, że to z pewnością będzie warte czytania! Już nie mogę się doczekać dalszych części i rozwoju akcjii, pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńBardzo niegrzeczny... Z pewnością nie jest to kolejna, romantyczna historia z happy endem, ale nie każdy takie lubi. Czasem można poczytać coś bardziej niemoralnego i niegrzecznego ;)
UsuńDziękuję ;*
Ta laska jest jakąś totalną wariatką, wykorzystuje fakt, że Tom ma kryzys w związku i chce wziąć go dla siebie, na własność. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że wymyśli jakąś intrygę, żeby Toma usidlić, zaszantażuje, czy coś. A akcja w WC gorąca, tylko dokąd ona zwiała...? Czyżby chciała, by Tom koniecznie przyszedł do klubu wieczorem? Pod względem stylistycznym bosko jak zawsze, a z racji, że pisze z telefonu to też tak nie do końca mi wygodnie. Nie czytałam tego wcześniej, więc każdy rozdział poniekąd jest dla mnie nowością, a w opisach scen erotycznych masz mistrza. Buziaki kochana ♡
OdpowiedzUsuńWariatką jest z pewnością, z pewnych względów oczywiście, a z jakich przekonasz się za jakiś czas.
UsuńCieszy mnie fakt, że wreszcie coś ode mnie jest dla Ciebie nowością ;)
Buziaki i dziękuję ;*
Jaki niegrzeczny Tomek ;>>> takiego lubie ^^ niegrzeczny ale tez hmmm... głupiutki... No cóż xD ale już nic nie mówię. Przepraszam jedynie ze tak późno, ale... chyba rozumiesz? Przed i pokoncertowa euforia Hahaha ^^
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Już myślałam, że zapomniałaś w tym całym koncertowym zgiełku ;* Niegrzeczny i głupi bym rzekła, ale co poradzić, skoro myśli nie tą częścią ciała co potrzeba ;D
UsuńDziękuję i ściskam ;*