Z potrzeby chwili,
inspirowane muzyką, bez patosu i egzaltacji, bez przesłania, takie sobie coś
jednoczęściowego, zwyczajnie erotycznego. Zapraszam.
„PATIENCE”
Znów
czekam na ciebie. Rytmicznie stukam palcami o zimny blat stolika w
najciemniejszym kącie knajpy na przedmieściu. Wiem, że zaraz ujrzę cię w
drzwiach, rozejrzysz się pospiesznie, ja niepostrzeżenie skinę ręką, a wtedy ty
szybkim krokiem podejdziesz.
Nerwowo
składam tanią serwetkę. Kelner przynosi mi w długiej szklance wodę z cytryną i
lodem, którą zamówiłam dziesięć minut temu. Jest gorąco, a tutaj chyba nie ma
klimatyzacji. Czuję jak po nagich plecach spływa mi strużka potu, ale to chyba
nie tylko z powodu upału.
Znów
założyłam tę bluzkę specjalnie dla ciebie, wiem jak bardzo mnie w niej lubisz.
Drżącą ręką sięgam po szklankę z zimnym napojem i obejmuję ustami kolorową
słomkę. Czuję jak jego chłód orzeźwia i gasi pragnienie, ale tylko to jedyne,
bo pozostałe zostają wciąż nieugaszone.
Spóźniasz
się, a ja cierpliwie czekam, chociaż czuję się znowu jak dziwka i pewnie tak
wyglądam, bo już po chwili kelner przynosi mi właśnie wymyślnego drinka, z
niedwuznaczną miną mówiąc:
-
To od tamtego pana – Po czym odwraca głowę w kierunku jakiegoś obleśnie
uśmiechającego się typa, który siedzi kilka stolików dalej. Stanowczo odmawiam,
mówiąc:
-
Proszę to zabrać i powiedzieć temu panu, że ja na kogoś czekam.
Po
chwili widzę, jak facet z zawiedzioną miną płaci i odchodzi.
Jestem
cierpliwa… Znoszę więc spojrzenia tych odrażających typów przy barze, którzy
żłopią tanie piwo i czekam.
Z
każdą minutą, moje serce bije coraz szybciej i boleśniej. Wiem, czuję, że zaraz
tu będziesz i tak też się staje. Już widzę w drzwiach twoją zakapturzoną
postać. Taki upał, a ty w tej bluzie; chce mi się śmiać. Wiem, że się w niej
męczysz, ale czegóż się nie robi dla kamuflażu.
Ale już jesteś...
nareszcie jesteś...
Lekko
podnoszę do góry rękę, delikatnie poruszając samymi koniuszkami palców.
Uśmiecham się, a ty szybko podchodzisz, przysuwasz krzesło i siadasz tuż obok.
Znów jesteś tak blisko...
-
Witaj skarbie... - zwracasz się do mnie szeptem, ściągasz bluzę i obdarowujesz
mnie muśnięciem gorących warg. Zsuwasz z nosa ciemne okulary i patrzysz. Kocham
to twoje spojrzenie, pełne namiętności, pożądania, i wierzę, bo chcę wierzyć,
że w ten sposób przyglądasz się tylko mnie. Przy tobie czuję się prawdziwą,
piękną kobietą, taką, której pragniesz, za którą tęsknisz, ale czy kochasz...?
Wyznajesz to, w euforii fizycznego uniesienia, lec czy to jest prawdziwe
uczucie...?
Jestem
cierpliwa, poczekam na twoją prawdziwą miłość, taką duchową, która być może
zrodzi się z fizycznego pragnienia i z wielkiej namiętności, ale w końcu
zawładnie całym twoim jestestwem.
-
Tęskniłem… - mówisz, nie przestając wpatrywać się w moje oczy. „Za kim tęskniłeś? Za mną, czy za moim
ciałem?”, zadaję ci w myślach pytanie, choć cieszę się, że znów jesteś tu
ze mną. Przesuwam palcem po wilgotnej szklance, a już po chwili przenoszę ten
dotyk na twoje usta. Widzę te cudowne, zamglone pragnieniem źrenice. Oblizujesz
zmysłowo opuszek mojego palca, a kiedy go cofam, zbliżasz swoją twarz do mojej.
Nie tracimy wzrokowego kontaktu, wciąż patrzymy sobie w oczy. Chwytasz
subtelnie wargami moje - wiem, jak bardzo jesteś ich spragniony - po czym
wciągasz je zachłannie, ofiarowując mi w zamian swój roztańczony język. Nasza
ulubiona pieszczota trwa dobrą chwilę. Czuję w twoich ustach smak wypalonego niedawno
papierosa. Tyle razy prosiłam, żebyś nie palił, ale kiedyś dla mnie rzucisz ten
nałóg, poczekam...
Jestem
przecież cierpliwa...
Odrywasz
się z niechęcią od moich warg.
-
Co słychać? - pytasz. Znów te frazesy w twoich ustach, przecież wiem, że cię to
wcale nie interesuje. Nie zacznę ci opowiadać o kolejnej przepłakanej nocy, o
nieudanym seksie z moim facetem. Zresztą wiem, że pytasz tylko tak, z
grzeczności, ale wiem też, że kiedyś zapytasz o to z troski.
Ja
na to cierpliwie poczekam...
Siedzę
bokiem, mam założoną nogę na nogę, coś tam ci mówię o pracy. Udajesz, że
słuchasz, ale wiem, że czekasz tylko na jedno, aż rozchylę dla ciebie uda, bo już
chciałbyś tam być... Widzę, jak zachłannie patrzysz w dół.
Ty
nie jesteś cierpliwy... Ale to przecież nie twoja wina, tego nauczyło cię
życie, dając ci wszystko co chcesz.
Nachylasz
się i dotykasz delikatnie mojej stopy, przesuwasz dłonią po łydce. Czy znowu
zachwycisz się moimi nogami? Nie, tym razem milczysz wpatrując się we mnie,
wyczekując mojej reakcji, chociaż wiesz jaka ona będzie. Twój delikatny dotyk
wzmaga we mnie dreszcz podniecenia. Rozchylam usta i wzdycham namiętnie.
Przymrużasz oczy, wiem jak lubisz te moje reakcje. Delikatna dłoń sunie po moim
udzie, które jeszcze ściśle przylega do drugiego, lecz zwinne ruchy twoich
palców zaraz spowodują, że je rozchylę.
Zrobiłam
to właśnie, oddychasz coraz płycej, pieszcząc mnie przez cienką koronkę. Swoim
spojrzeniem okazuję jak bardzo mnie to podnieca i jak bardzo cię pragnę. Chcę
ciebie już, teraz, nawet tu, w tej obskurnej knajpie. „Weź mnie...”, proszę w myślach, ale wiem, że i tak zrobisz to,
kiedy ty zechcesz.
Ale
ja jestem cierpliwa, poczekam...
Znów
całujesz mnie mocno i zachłannie, dotykasz moich nabrzmiałych piersi, które aż proszą,
żeby uwolnić je z oków materiału bluzki.
-
Nie mam dziś zbyt wiele czasu - dyszysz wprost do mojego ucha, dając mi wprost
do zrozumienia, że nie mam co liczyć na chwilę dłuższej bliskości. Zabierzesz
mnie chociaż do hotelu, czy znowu szybki numerek w twoim samochodzie? Czasem
chciałabym spędzić z tobą chociaż jeden dzień, ale teraz znowu pochłania cię
trasa koncertowa. Jednak wierzę, że kiedyś poświęcisz mi resztę swojego życia,
pokażemy całemu światu, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi.
Będę
cierpliwa, obiecuję...
Wzywasz
kelnera i płacisz za moją niedopitą wodę, poprawiasz czapkę i zakładasz
okulary. Wyciągasz mnie zza stolika za rękę. O nie! Zapomniałeś bluzy! Wracasz,
po czym zarzucasz ją szybko na siebie. Czy to nie jest podejrzane, kiedy ktoś w
taki upał zakłada na głowę kaptur? Śmieję się z ciebie, ale ty mówisz, że to
wszystko dla mojego dobra, że gdyby ktoś zrobił nam zdjęcie, to skończyłby się
mój święty spokój, a zaczęły same kłopoty. Czasem pytasz:
-
A gdyby nas zobaczył twój facet? - A ja nie wiem co mam ci odpowiedzieć. Nie
chciałabym go teraz zostawiać, bo wiem, że ty nie mógłbyś być ze mną w tej
chwili, a ja tak bardzo boję się samotności. Mam wrażenie, że stąpam po kruchym
lodzie, który za chwilę załamie się pode mną, a ja wpadnę w otchłań, z której
nie wydostanę się już nigdy.
Nie
żądasz, abym od niego odeszła. Może nie kochasz mnie zbyt mocno, na pewno nie
tak, jakbym tego chciała, a może po prostu tak jest ci wygodnie?
Ale
to przecież niemożliwe, że łączy nas tylko seks, bo ja cię kocham i będę
cierpliwie czekać, aż ty pokochasz mnie.
Idziemy
do twojego samochodu. Po drodze zastanawiam się, gdzie będziemy się kochać.
Jednak nie jest to dla mnie aż tak istotne i tak już cała drżę, na myśl o twoim
dotyku. Odjeżdżasz w najdalszy zakątek parkingu, a jednak samochód...
Zastanawiam się tylko, po co zmieniasz miejsce parkowania? Przecież już dawno zapadł
zmrok i tak nikt by nas tutaj nie zobaczył.
Siedzenia
rozkładają się, klimatyzacja przyjemnie chłodzi. To śmieszne, ale zastanawiam
się właśnie ile obcych kobiet przeleciałeś już na tej skórzanej tapicerce i z
uśmiechem pytam cię o to. Oburzonym tonem odpowiadasz:
-
No wiesz? Jak w ogóle możesz mnie o to posądzać? Przecież wiesz, że tylko
ciebie kocham - Pod koniec wywodu twój głos jest coraz mniej przekonujący.
Ale
ty wiesz, że ja będę cierpliwie czekać, aż wreszcie powiesz to słowo z
prawdziwą pasją.
Znów
jestem cała twoja. Delikatnie zsuwam ci z głowy czapkę, a ty nareszcie
rozwiązujesz znienawidzone troczki od bluzki w której mnie tak bardzo lubisz.
Sutki stwardniały mi na samą myśl o twojej pieszczocie. Najpierw dotykają je twoje
delikatne dłonie. Ciągle patrzysz mi w oczy, delektując się moją reakcją.
Oblizujesz opuszki palców, aby kreślić nimi zawiłe kształty na moim ciele.
Chwytasz zachłannie ustami moje piersi. Uwielbiam to… Jesteś taki subtelny, a
zarazem władczy. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie, bo tylko teraz mogę
cię mieć całego tylko dla siebie. Nie jestem pewna twojej miłości, ale wiem, że
zawsze będziesz mnie pragnął i zawsze będziesz do mnie wracał, bo jestem
źródłem twojego spełnienia.
Już
całkiem nadzy oddajemy sobie swoje ciała, czuję pomiędzy udami twoje ciepłe i
wilgotne usta. Odpływam do krainy rozkoszy, oceanem namiętności. Jest długi i
głęboki, bo takie są twoje pieszczoty. Wiem jak bardzo już spieszysz się do
mojego wnętrza, lecz nie tak prędko najdroższy.
Wiem,
że nie jesteś cierpliwy, lecz musisz poczekać.
Tym
razem ja zadecyduję, kiedy to zrobisz. Oddaj do mojej dyspozycji swoje cudowne,
męskie ciało, a uczynię cię spełnionym jak nigdy dotąd. Przecież uwielbiasz jak
zaskakuję cię najbardziej wymyślnymi pieszczotami. Zdejmuję z szyi nagrzany
moim ciałem sznur pereł, owijam wokół twojego największego skarbu. Zaskoczony?
O tak... Widzę to w twoim namiętnym spojrzeniu. Poruszam dłonią zaciśniętą na
perłach i patrzę jak bardzo mnie teraz kochasz. Ty nawet nie wiesz, ty jeszcze
tego nie wiesz, ale już niedługo będziesz tylko mój, nie tylko ciałem, ale i
sercem...
Do
pieszczoty dłoni, dołączają się moje usta. Jęczysz, błagasz pełnym pożądania
głosem, żebym cię wpuściła do siebie. Jeszcze chwilę tej tortury rozkoszy i
pozwalam ci na to. Jesteś... nareszcie znowu jesteś we mnie... My i nasza
fizyczna miłość, splecione dłonie, taniec rozgrzanych ciał. Znów mnie
wypełniasz, tak bardzo tego pragnęłam, jesteś... po prostu jesteś... Twoje oczy
mówią wszystko, tak... teraz mnie kochasz, szepczesz mi to do ucha, że zawsze
będziesz mój, że nigdy mnie nie opuścisz. Uśmiecham się z triumfem. Ja też cię
kocham mój Panie, tak bardzo jak nigdy dotąd i nigdy nikogo. Unosimy się więc
razem, wprost do naszego nieba rozkoszy. Tonę w ekstazie jaką mi dajesz, tracąc
na ułamek sekundy przytomność, lecz już po chwili krzyczę z dziką namiętnością.
Ty wiesz, jak bardzo mi z tobą dobrze... przecież ty to po prostu wiesz...
Leżymy
przez chwilę bez ruchu oddychając szybko. Wtulasz się w moje ciało i szepczesz:
-
Jesteś cudowna...
Uśmiecham
się gładząc cię po plecach. To już wiem... Wiem też, że za chwilę znów
znikniesz, bo ubierasz się w takim pośpiechu. Jednak i tak jestem szczęśliwa, że
przyjechałeś. Przecież znalazłeś dla mnie tę chwilę pomiędzy koncertami.
Całujesz mnie i zapewniasz, że wkrótce znowu się do mnie wyrwiesz. Wysiadam i
idę do swojego samochodu, a ty odjeżdżając machasz mi na pożegnanie.
Zastanawiam się tylko, kiedy znów się spotkamy, czy wówczas poświęcisz mi
trochę więcej czasu?
Ale
nadejdzie taki dzień, kiedy już nie będziesz chciał odejść, Tom… Ja poczekam,
jestem przecież cierpliwa.
Tom? Byłam świecie przekonana że to Bill xd
OdpowiedzUsuńŚwietna jednoczęściówka.
Czekam na więcej postów od Ciebie.
Pozdrawiam Attention TH
A widzisz, zaskoczyłam czymś jednak, to dobrze. Teraz pora na Toma, choć wcale go nie postrzegam w sposób, w jaki o nim piszę.
UsuńDziękuję ;*
Teraz mi się przypomniało, ze jednak czytałam twoja jednoczesciowke (a na pewno czytałam właśnie tę). Kiedyś bardzo dawno temu. A przynajmniej tak mi się coś kojarzy... te perły w szczególności ;>
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę napisać... rozumiem bohaterkę bo pewnie potrafiłabym się zachowywać dokładnie tak samo xD. I... tyle. Nie umiem za bardzo komentować jednopartow bo zwykle ich w ogóle nie czytam. Ale ten mi się podobał :) to teraz czekam na fp.
Buziaczki :*
Bo tu akcji nie ma, więc i komentować nie za bardzo jest co ;) Najpierw chyba jednak skuszę się na publikację czegoś innego, wiesz czego ;)
UsuńDziękuję ;*
Nie wiem czemu, ale od początku byłam pewna, że to jest o Tomie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne !
Pozdrawiam;*
No w sumie, jakoś ciężko wyobrazić sobie w takiej akcji Billa, nie pasuje mi to tego ;)
UsuńDziękuję ;*