Część
11.
Dobre kilkanaście minut spędził na próbach przypomnienia sobie, co też zmógł zrobić z tą ładowarką. W pierwszej chwili był pewien, że jednak ją wkładał do tej kieszeni, ale im bardziej próbował wizualizować tę czynność w swoim umyśle, tym większy miał w głowie mętlik. Chwilami wydawało mu się, że widzi ją oczyma pamięci, leżącą gdzieś na łóżku, kiedy się pakował. A jeśli rzeczywiście jej nie zabrał? No cóż, jakoś przeżyje bez tego telefonu te kilka dni, a Bill na pewno sobie poradzi ze swoją obawą. Po chwili jednak wpadł na pomysł, że po prostu zadzwoni z telefonu Leilani. Tylko jak ma jej o tym powiedzieć? Przecież zrobi z siebie totalną sierotę, przyznając się do tego, że zostawił ładowarkę w domu. Najlepiej by było, jakby skorzystał z jej telefonu, kiedy ona będzie się kąpać. Tak, wiedział, że to po prostu świństwo, nawet nie zapytać o zgodę, ale tak bardzo nie chciał w jej oczach wyjść na zapominalskiego dupka, no i przy okazji na posłusznie meldującego się brata. To zupełnie tak, jakby był jakimś maminsynkiem.
Skrzywił się, analizując swoje niedorzeczne myśli. Ostatecznie właściwie nie powinien mieć jakichś wątpliwości, tylko po prostu jej o tym powiedzieć. Przecież to nic takiego, zadzwonić do brata i poinformować go, że wszystko jest w porządku. Ma ją poprosić o ten telefon wprost? Nie... Jednak lepiej będzie jak zadzwoni po kryjomu. Albo może lepiej zapytać?
Zresztą zobaczy, jak to się ułoży.
Uspokojony o los swojego kontaktu z Billem, postanowił jednak zjeść pozostawione dla niego śniadanie. Ze wszystkiego wybrał trzy kanapki i usadowił się przed telewizorem. Właśnie kończył konsumować drugą, kiedy przypomniała mu się inna, ważna rzecz jaką powinien zrobić podczas nieobecności właścicielki domu. Jutro taka okazja może się nie powtórzyć!
Różowy pokoik...
Na pewno było tam jeszcze wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia. Nie czekając ani chwili dłużej, wyłączył telewizor, żeby cisza panująca w domu pozwoliła mu usłyszeć nadjeżdżający pojazd. Sprawdził też, czy drzwi wejściowe są zamknięte, bo ich otwarcie przez Leilani, da mu kilka minut czasu na szybką ewakuację z pokoju. Wyjrzał jeszcze przez okno, chcąc się upewnić, czy przypadkiem nie nadjeżdża i jęknął zrezygnowanie. Właśnie zobaczył wyłaniający się zza drzew samochód dziewczyny.
No cóż, może jeszcze nadarzy się okazja, żeby dokładnie obejrzeć tamto pomieszczenie. Póki co, powrócił do oglądania telewizji, wygodnie rozsiadając się na kanapie.
- Znowu byłaś u jakiejś cioci? - powitał ją głosem pełnym udawanego wyrzutu.
- Tym razem u koleżanki - roześmiała się.
- Ciągle zostawiasz mnie samego - wydął usta.
- Przecież słodko sobie śpisz, a ja nie lubię tak długo. Dawno tu nie byłam, dlatego postanowiłam odwiedzić przy okazji znajomych, mam nadzieję, że się nie gniewasz - uśmiechnęła się. Pociągnął ją za rękę, kiedy przechodziła obok, skutkiem czego wylądowała na jego kolanach. Natychmiast, bez słowa pocałował ją mocno i namiętnie, wciąż mając żywo w pamięci ostatnią upojną noc. Kiedy skończył, powiedział tylko:
- Tęskniłem i teraz już cię nie puszczę.
Uśmiechnęła się tylko triumfalnie, bo już wiedziała co to może oznaczać, tym bardziej, że zaczął ją pospiesznie rozbierać, sam będąc wciąż tylko w bokserkach.
Zaczynając na kanapie, przenieśli się w końcu do sypialni, spędzając kolejne godziny na wymyślnych pieszczotach i gorącym seksie. Nawet nie zauważyli, kiedy znów ściemniło się za oknem.
Tom leżał z przymkniętymi oczami. Czuł się przyjemnie wyeksploatowany. Kiedy tu przyjeżdżał obiecywał sobie, że po tych kilku dniach definitywnie zakończy tę znajomość z pociągającą blondynką, która właśnie leżała wtulona w jego tors, a teraz miał co do tego poważne wątpliwości.
Właśnie zaczął się zastanawiać nad przedłużeniem tej znajomości, kiedy do jego myśli niepostrzeżenie wdarła się Katrin. Poczuł jakiś dziwny żal, wyrzuty sumienia. Zastanowił się, co ona w tej chwili robi, z kim przebywa? A może spędza samotne wieczory przed telewizorem? Jakiż był okrutny raniąc ją swoim zachowaniem tamtej niedzieli... Przecież tak naprawdę był jej w stu procentach pewien, ona na pewno nie mogłaby go zdradzić. To on sam był ostatnim bydlakiem, w swojej obronie obarczając ją winą za coś, czego nie zrobiła, oddalając tym samym podejrzenia od siebie - najbardziej winnego w tej całej sprawie.
- O czym myślisz...? - usłyszał cichy szept.
- Właściwie o niczym szczególnym - skłamał. - Jest mi po prostu dobrze.
Leilani jeszcze mocniej wtuliła się w jego ciało, a on w geście odwzajemnienia objął ją ramionami.
- Tom... - zaczęła dziewczyna trochę niepewnym tonem. Znowu była zupełnie inna, uległa, cicha. Po kolejnym dzikim, miłosnym uniesieniu, nie zostało w niej nic z drapieżnej kotki, jaką była przed kilkunastoma minutami. Teraz mógłby ją w nieskończoność tulić i pieścić, była taka delikatna i niewinna.
- Hmmm...? - mruknął pytająco, delikatnie całując ją we włosy. Wciąż nie otwierał oczu, upajając się tą chwilą błogości.
- Muszę ci coś wyznać...
- Zamieniam się w słuch - odparł tonem meldującego się żołnierza.
- Zakochałam się w tobie - wyszeptała cicho.
Na te słowa momentalnie otworzył oczy. Poczuł przyspieszone bicie serca i rodzący się strach, który w końcu przerodził się w panikę. Przez dłuższą chwilę milczał, przyglądając się belkom w suficie. Tego się nie spodziewał, był pewny, że ten wyjazd to tylko odskocznia od rzeczywistości, jakaś forma wyżycia się zarówno dla niej jak i dla niego. Nie sądził, że taka kobieta jak ona, mogła się tak szybko zakochać. A jeśli jej platoniczna miłość, o jaką mógł ją podejrzewać po obejrzeniu ścian w jej dawnym pokoju, właśnie przerodziła się w tę prawdziwą?
- Przepraszam, ale nie wiem co mam powiedzieć... Po prostu się nie spodziewałem. - odparł w końcu.
- Nie musisz nic mówić - powiedziała Leilani, wstając. - Przecież wiem, że ty tego nie czujesz, ale po prostu musiałam ci powiedzieć.
- Nie, to nie tak - Pospiesznie chwycił ją za rękę. - Nie jesteś mi obojętna, ale to nie jest miłość. Ja nie potrafię zakochać się tak szybko. Jeszcze nie teraz.
Uśmiechnęła się i nachyliła nad jego twarzą.
- Chciałam tylko, żebyś wiedział, ale nie musisz mi się tłumaczyć - odparła spokojnie, ale stanowczo. - A teraz, gdy już wiesz, nie wracajmy do tego, cieszmy się każdą chwilą, dobrze?
Skinął tylko głową, a ona pocałowała go lekko. Poczuł ulgę, bo bał się, że ta rozmowa przeciągnie się w nieskończoność, a jemu zabraknie argumentów usprawiedliwiających. Jej wyrozumiałość była niesamowita. Pokochała go, ale nie chciała w zamian jego miłości? To było dziwne, ale w tej chwili był gotów w to uwierzyć, i właściwie nie miał wyjścia.
- Pójdę pod prysznic - powiedziała, zbierając z podłogi swoje ubrania.
Kiedy wyszła z sypialni z powrotem opadł na poduszkę.
- Cholera... - jęknął. Przez to jej niespodziewane wyznanie, sytuacja stała się niezręczna. Teraz będzie się czuł jak winowajca, jakby ją świadomie wykorzystywał. To niewątpliwie zmieniało wszystko, całe jego beztroskie podejście do tej wycieczki gdzieś przepadło. Takie wyznania zawsze go odstraszały, gdyby mógł, najchętniej uciekłby teraz do Hamburga, do domu, do Billa... I do Katrin.
No właśnie! Co miał zrobić, kiedy Leilani pójdzie pod prysznic?
Niemal natychmiast poderwał się z łóżka i wciągnął bokserki. Postanowił najpierw zbadać teren i zobaczyć, czy na pewno już się kąpie. Wyszedł z sypialni cicho, niemal bezszelestnie. Wolał, żeby nie wiedziała, że w ogóle ją opuścił, no i miał szczęście, bo z łazienki dochodził odgłos świadczący o tym, że dziewczyna właśnie korzysta z prysznica.
Na palcach przebiegł przez pokój z kominkiem, gdzie na fotelu leżała jej torebka. Pospiesznie zajrzał do wewnątrz i ku swojej uciesze stwierdził, że telefon znajduje się na samym wierzchu. Jednak nie mógł tutaj rozmawiać, bo gdyby przestała się myć mogłaby z powodzeniem usłyszeć jego głos. Szybko wrócił do sypialni i usiadł na łóżku. Jasna cholera, hasło blokady! Zupełnie o tym szczególe zapomniał. Więc nie ma najmniejszych szans, aby mógł zadzwonić bez jej wiedzy. Zrobiło mu się gorąco z nerwów. To znaczy, że wszystko stracone, i Bill się zamartwi, nim wróci do domu. Ale ma jeszcze kilka minut, może się jednak nie poddawać? Spróbuje, tylko co wpisać? Jej imię? Bzdura? Swoje? No właśnie, skoro się w nim zakochała? Pudło. Do kurwy nędzy, nie ma za dużo czasu, to wszystko bez sensu, możliwości może być tysiące! A może jest to najprostsze rozwiązanie? Tom Kaulitz? Jest! Brawo! Udało mu się! Co za idiotyzm… Przestraszył się, jednak w tej chwili najważniejsze było to, że odblokował ekran. Drżącymi dłońmi wybrał numer do brata. Jeden sygnał, drugi, trzeci…
-
Odbierz ty dupku – syknął pod nosem. Serce waliło mu w piersi. Nie odbierze
kretyn jeden, przecież on nigdy nie odbiera od numerów nieznanych! Jedyna rada,
napisze mu smsa, tylko szybko! Jego dłonie trzęsły się z nerwów, ale na
szczęście zdążył wystukać; „To ja, Tom, nie wziąłem jednak ładowarki, nie dzwoń
na ten numer, ale go zapisz na wszelki wypadek, gdybym za długo nie wracał.
Odezwę się jeszcze”, i wysłał. Bill się wystraszy, to pewne, ale przynajmniej
będzie miał jakiś kontakt, a on w razie czego zabezpieczenie. W razie czego?
Zaśmiał się pod nosem. Jest idiotą z tymi swoimi obawami… Właśnie miał wstać,
aby odłożyć telefon na swoje miejsce, kiedy w komórce Leilani rozbrzmiał dźwięk
oznajmiający nadejście sms-a. Już miał ochotę go otworzyć, kiedy przypomniał
sobie, że przecież trzyma w dłoni cudzy telefon. Nie było innej rady, jak
odnieść go szybko, póki Lei jeszcze nie wyszła spod prysznica. Ostrożnie
uchylił drzwi sypialni. Z łazienki niezmiennie dochodził szum wody. Odetchnął z
ulgą i cicho podszedł do fotela, na którym leżała torebka dziewczyny. Zanim
włożył do niej telefon, jeszcze raz rzucił nań okiem, zastanawiając się jak też
wpisała go do kontaktów w swojej komórce. Tym chyba nie naruszał zbytnio jej
prywatności, chociaż... Ciekawość jednak wzięła górę i szybko naciskał
odpowiednie miejsca. Jego oczom ukazały się nazwy kontaktów, które czytał po
kolei z niemałym zdziwieniem. Wśród całkiem zwyczajnych imion i nazwisk,
zobaczył takie jak: Alfi, Kotuś, Misio, Skarb, Milioner, Najdroższy... Pod tym
ostatnim zobaczył swój numer komórki. Teraz wcale go to nie zdziwiło, lecz
gdyby jeszcze kilka godzin temu tu zajrzał, niewątpliwie byłby w totalnym
szoku. Jednak te inne, pieszczotliwe określenia też nieco go zdziwiły. Wrócił
do sms-a, który dopiero co przyszedł i zobaczył, że jego nadawcą jest znajomy
mu kontakt o nazwie Misio. Miał niesamowitą ochotę go otworzyć, ale wtedy Lei
zorientuje się, że bezczelnie grzebał w jej komórce. Szum wody w łazience
ucichł, ale zanim dziewczyna z niej wyjdzie, upłynie jeszcze dobre kilkanaście
minut. Postanowił więc wykorzystać ten czas i zerknąć na wcześniejsze, otwarte
już dawno wiadomości, co natychmiast zrobił. Zaczął więc czytać po kolei,
kontakt po kontakcie ostatnie smsy. Niektóre były od niej, inne od adresatów o
niezbyt wyszukanych nazwach. Daty, godziny, czasem jakieś czułe słówko, a
wszystko dla niego dziwne, nawet bardzo dziwne…
Teraz
już nie umiał się powstrzymać i otworzył ostatni sms, a co tam, najwyżej go
wykasuje i będzie tak, jakby nic nie dostała. „Do następnego razu kwiatuszku”, brzmiała jego treść, a
wcześniejszy, bez jej odpowiedzi: „Laleczko,
czekam na Ciebie o dziesiątej”. Jego treść sprawiła, że Tom aż usiadł na
fotelu. Zerknął na datę i na godzinę.
- Wczoraj, dwudziesta pierwsza dwanaście... - szepnął sam do siebie.
Czyżby ten cały Misio, był jej koleżanką? Coś tu nie grało, nie pasowało do tej całej układanki. Zerknął więc na jeszcze wcześniejszą wiadomość: „Bądź o dwunastej maleńka". Teraz już był zupełnie zdezorientowany. Przecież mówiła, że wczoraj była u jakiejś znajomej jej mamy…
Dźwięk otwieranych drzwi w łazience sprawił, że natychmiast wyszedł z oglądanych opcji, pospiesznie wrzucając telefon do torebki, i udał się w kierunku kuchni.
- Teraz moja kolej - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic, kiedy spotkał Leilani w korytarzu.
- Jasne - odwzajemniła uśmiech, dodając: - To ja w tym czasie zrobię może nam jakieś jedzonko, masz ochotę na coś szczególnego?
- Szczególnego to może nie, ale chętnie zjadłbym pizzę - odparł radośnie.
- Wczoraj, dwudziesta pierwsza dwanaście... - szepnął sam do siebie.
Czyżby ten cały Misio, był jej koleżanką? Coś tu nie grało, nie pasowało do tej całej układanki. Zerknął więc na jeszcze wcześniejszą wiadomość: „Bądź o dwunastej maleńka". Teraz już był zupełnie zdezorientowany. Przecież mówiła, że wczoraj była u jakiejś znajomej jej mamy…
Dźwięk otwieranych drzwi w łazience sprawił, że natychmiast wyszedł z oglądanych opcji, pospiesznie wrzucając telefon do torebki, i udał się w kierunku kuchni.
- Teraz moja kolej - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic, kiedy spotkał Leilani w korytarzu.
- Jasne - odwzajemniła uśmiech, dodając: - To ja w tym czasie zrobię może nam jakieś jedzonko, masz ochotę na coś szczególnego?
- Szczególnego to może nie, ale chętnie zjadłbym pizzę - odparł radośnie.
Usilnie
próbował zatuszować zmieszanie, jakie zrodziło się po przeczytaniu tych
wiadomości, nie był jednak pewien czy mu się to udaje. Wiedza jaką posiadł,
wgryzała się w jego świadomość jak robak i nie dawała spokoju. Na szczęście
dziewczyna nie zauważyła żadnej zmiany w jego zachowaniu, jednak w razie czego
miał na wszystko wytłumaczenie. W końcu niecodziennie ktoś mówi, że kocha.
Jednak doskonale zagrał swoją rolę, Leilani nieświadoma niczego musnęła go
czule w usta i podążyła do kuchni, aby wyjąć z zamrażarki pizzę, na jaką miał
ochotę.
Wszedł do łazienki, zdjął jedyną część garderoby jaką na sobie miał, i udał się pod prysznic. Jego umysł wciąż zaprzątała treść dziwnych sms-ów, jakie odczytał w telefonie dziewczyny. Od kogo były i co oznaczały? Czy możliwe było to, że przyjechawszy tu z nim, umawiała się też z jakimś innym facetem? A może to była jakaś dawna znajomość, może nawet wakacyjna? Tylko dlaczego zawsze wychodziła wtedy, kiedy spał, wyjeżdżała nic mu nie mówiąc i na dodatek go okłamywała?
Nieustannie odkrywał coś zagadkowego, co nasuwało wiele pytań, a co w rezultacie było jakąś skrywaną przez dziewczynę tajemnicą. Seks z nią był niesamowity, wręcz nieziemski, za każdym zbliżeniem dostarczała mu nowych doznań i zaznawał z nią wiele rozkoszy, ale ta cala otoczka niejasności, zaczynała go niepokoić i zastanawiał się nad sensem dalszego przebywania tutaj. Jednak mimo to, nie miał ochoty jeszcze stąd wyjeżdżać, dręczyły go tylko te dziwne, przypadkowe odkrycia i pewne niedopowiedzenia. Może jednak porozmawia z dziewczyną szczerze, a ta mu to wszystko wyjaśni?
W miłej, spokojnej atmosferze zjedli podgrzaną przez nią pizzę, i oglądając przy tym jakiś satyryczny program, zaśmiewali się do łez. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie i na tyle dobrze, że Tom zdążył odegnać od siebie niepokojące myśli. Jednak wcześniejsze wyznanie Leilani, wciąż stanowiło pewnego rodzaju barierę, jakoś podświadomie czuł ten dystans, który wyzwoliło w nim słowo „kocham”. Taką deklarację z radością przyjął tylko od Katrin, wszystkie inne wyznania miłości jakie kiedykolwiek usłyszał, powodowały jego rychłą ucieczkę. Nie potrzebował kłopotów, jakie mogły się z tym wiązać.
Patrząc kątem oka na swoją towarzyszkę, zastanawiał się, czy mogłaby zająć miejsce jego obecnej dziewczyny. Może gdyby nie kryła w sobie tylu tajemnic, gdyby była z nim całkowicie szczera, pewnie potrafiłby obdarzyć ją w końcu uczuciem. Jej ogromną zaletą była niewątpliwie chęć zaspokojenia mężczyzny w sposób, o jakim inni tylko mogli pomarzyć. Miał wrażenie, że gdyby zaproponował jej jakiś trójkąt, bez wahania by się zgodziła. W łóżku była najlepszą, z jaką kiedykolwiek był, gotowa spełnić każdą jego zachciankę. Ona z ochotą i bez zbędnych pytań uprawiała z nim seks analny, podczas, gdy w odpowiedzi na taką właśnie propozycję, od Katrin usłyszał tylko wymowne: „Nigdy!”. No i ta chęć zabawy z tymi wszystkimi gadżetami... Właśnie... Skąd ona to miała...? I po co?
W zasadzie w tej chwili to już nie było takie ważne, bo im dłużej jej się przyglądał, tym bardziej jej pragnął. Teraz postanowił na trochę zapomnieć o swoich wątpliwościach i rozważaniach, upchnąć je gdzieś w najbardziej odległy zakątek swojego umysłu, przywołując w ich miejsce przyjemne doznania minionej nocy.
Wyciągnął rękę i delikatnie pomasował jej ramię. Spojrzała na niego zaskoczona, ale jego spojrzenie znaczyło tylko jedno. Ona już doskonale je znała. Zbliżyła się do niego i opierając ręce po obydwu stronach jego torsu, musnęła delikatnie wargi chłopaka swoimi ciepłymi ustami. Niemal natychmiast zatracili się w namiętnym pocałunku.
- Chodźmy do łóżka... - wychrypiał Tom i ściągając ze swojej kochanki koszulkę, wziął ją w końcu na ręce. Roześmiała się głośno, a po chwili, kiedy już kładł ją w pościeli, skwitowała jego poczynania:
- Cóż za nagłe pragnienie…
Wszedł do łazienki, zdjął jedyną część garderoby jaką na sobie miał, i udał się pod prysznic. Jego umysł wciąż zaprzątała treść dziwnych sms-ów, jakie odczytał w telefonie dziewczyny. Od kogo były i co oznaczały? Czy możliwe było to, że przyjechawszy tu z nim, umawiała się też z jakimś innym facetem? A może to była jakaś dawna znajomość, może nawet wakacyjna? Tylko dlaczego zawsze wychodziła wtedy, kiedy spał, wyjeżdżała nic mu nie mówiąc i na dodatek go okłamywała?
Nieustannie odkrywał coś zagadkowego, co nasuwało wiele pytań, a co w rezultacie było jakąś skrywaną przez dziewczynę tajemnicą. Seks z nią był niesamowity, wręcz nieziemski, za każdym zbliżeniem dostarczała mu nowych doznań i zaznawał z nią wiele rozkoszy, ale ta cala otoczka niejasności, zaczynała go niepokoić i zastanawiał się nad sensem dalszego przebywania tutaj. Jednak mimo to, nie miał ochoty jeszcze stąd wyjeżdżać, dręczyły go tylko te dziwne, przypadkowe odkrycia i pewne niedopowiedzenia. Może jednak porozmawia z dziewczyną szczerze, a ta mu to wszystko wyjaśni?
W miłej, spokojnej atmosferze zjedli podgrzaną przez nią pizzę, i oglądając przy tym jakiś satyryczny program, zaśmiewali się do łez. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie i na tyle dobrze, że Tom zdążył odegnać od siebie niepokojące myśli. Jednak wcześniejsze wyznanie Leilani, wciąż stanowiło pewnego rodzaju barierę, jakoś podświadomie czuł ten dystans, który wyzwoliło w nim słowo „kocham”. Taką deklarację z radością przyjął tylko od Katrin, wszystkie inne wyznania miłości jakie kiedykolwiek usłyszał, powodowały jego rychłą ucieczkę. Nie potrzebował kłopotów, jakie mogły się z tym wiązać.
Patrząc kątem oka na swoją towarzyszkę, zastanawiał się, czy mogłaby zająć miejsce jego obecnej dziewczyny. Może gdyby nie kryła w sobie tylu tajemnic, gdyby była z nim całkowicie szczera, pewnie potrafiłby obdarzyć ją w końcu uczuciem. Jej ogromną zaletą była niewątpliwie chęć zaspokojenia mężczyzny w sposób, o jakim inni tylko mogli pomarzyć. Miał wrażenie, że gdyby zaproponował jej jakiś trójkąt, bez wahania by się zgodziła. W łóżku była najlepszą, z jaką kiedykolwiek był, gotowa spełnić każdą jego zachciankę. Ona z ochotą i bez zbędnych pytań uprawiała z nim seks analny, podczas, gdy w odpowiedzi na taką właśnie propozycję, od Katrin usłyszał tylko wymowne: „Nigdy!”. No i ta chęć zabawy z tymi wszystkimi gadżetami... Właśnie... Skąd ona to miała...? I po co?
W zasadzie w tej chwili to już nie było takie ważne, bo im dłużej jej się przyglądał, tym bardziej jej pragnął. Teraz postanowił na trochę zapomnieć o swoich wątpliwościach i rozważaniach, upchnąć je gdzieś w najbardziej odległy zakątek swojego umysłu, przywołując w ich miejsce przyjemne doznania minionej nocy.
Wyciągnął rękę i delikatnie pomasował jej ramię. Spojrzała na niego zaskoczona, ale jego spojrzenie znaczyło tylko jedno. Ona już doskonale je znała. Zbliżyła się do niego i opierając ręce po obydwu stronach jego torsu, musnęła delikatnie wargi chłopaka swoimi ciepłymi ustami. Niemal natychmiast zatracili się w namiętnym pocałunku.
- Chodźmy do łóżka... - wychrypiał Tom i ściągając ze swojej kochanki koszulkę, wziął ją w końcu na ręce. Roześmiała się głośno, a po chwili, kiedy już kładł ją w pościeli, skwitowała jego poczynania:
- Cóż za nagłe pragnienie…
Nic
już więcej nie zdołała powiedzieć, bo właśnie poczuła w swoich ustach jego
miękki język, który po niedługiej chwili rozpoczął swoją wędrówkę wzdłuż pięknego
ciała. Z rozkoszą oddawała się tej pieszczocie, leżąc zupełnie biernie,
pozwalając tej słodkiej przyjemności, zawładnąć niemal każdą cząstką swojego istnienia.
Tylko będąc z nim mogła odczuwać to całą sobą, tylko z nim mogła w pełni
doświadczać jak wspaniale jest kochać się nie tylko ciałem. Było zupełnie
inaczej, niż ze wszystkimi innymi facetami - było nieziemsko pięknie...
- Koniec tego lenistwa... - usłyszała. Zupełnie pochłonięta swoimi doznaniami, uchyliła powieki i znów zobaczyła nad sobą tę twarz. Twarz o której marzyła i śniła tyle lat. Teraz jej sen stał się jawą i chciała, żeby tak już pozostało na zawsze.
Tom sprawnie zamienił ich położenia; teraz to on był na dole, a ona czule uśmiechała się do niego patrząc z góry.
- Do roboty maleńka... - dodał szeptem, zsuwając z bioder bokserki. Wiedziała czego chce, czego oczekuje i pragnie. Wyciągnął ręce nad głowę i przymknął oczy, wyczekując ulubionej pieszczoty. Bo który facet nie lubi, kiedy kobieta subtelnie, delikatnie oplata językiem najwrażliwszą część jego ciała?
Teraz właśnie tego doświadczał, cudownie odprężony, odbierający każdą pieszczotę, każdy dotyk jak najwspanialsze doznanie. Wzdychał, zamieniając w końcu te ciche odgłosy w jęki rozkoszy. Obojętne było mu w jaki sposób przeżyje orgazm, a czuł, że zbliża się on wielkimi krokami.
Ale Leilani już wiedziała, znała wszystkie jego reakcje, dlatego niemal natychmiast wycofała swoje usta, mając nieco inne plany na to spełnienie. Powolnymi ruchami, na czworaka, zupełnie jak skradająca się tygrysica, przesuwała się ponad nim do celu. W końcu wyprostowała się, wolno nasuwając na niego swoje gorące wnętrze. Zaczęła poruszać się powoli, miarowo, posuwistymi ruchami w równym tempie, kołysząc biodrami na boki.
Dopiero teraz otworzył oczy z lubością przyglądając się jej ruchom, a jego twarz zdobił lekki, wyrażający zadowolenie uśmiech. Kuszące falowanie jej piersi sprawiło, że pospiesznie chwycił je w dłonie, sycąc tym widokiem wszystkie zmysły. Obydwoje wydawali z siebie odgłosy coraz większej przyjemności.
Przesunął opuszkami palców po jej rozchylonych ustach, a ona jakby korzystając z okazji delikatnie chwyciła zębami jego kciuk, nie pozwalając mu się cofnąć. Ssała go kilka chwil, po czym wraz z jękiem, z jej ust wydobył się nakaz:
- Pieść mnie...
Opuścił dłoń, wsuwając wilgotny palec w miejsce, gdzie ich ciała łączyły się. Pod wpływem jego dotyku, odrzuciła głowę do tyłu, a wkrótce zadrżała z przyjemności. Kiedy poczuł pulsujące skurcze jej wnętrza, już wiedział, że i on za chwilę zachłyśnie się wszechogarniającą rozkoszą. Orgazm spełniającej się dzięki niemu kobiety, zawsze działał przyspieszająco.
Odruchowo przesunął głowę na bok i właśnie w tej chwili już był pewien, że to na pewno nie stanie się teraz. Za sprawą tego, co zobaczył za oknem jednym pchnięciem zrzucił z siebie zdezorientowaną dziewczynę, natychmiast naciągając na swoje nagie ciało kołdrę.
- Kurwa! - zaklął głośno. - Ja pierdolę!
Sięgnął ręką po swoje bokserki pospiesznie je nakładając. Zszokowana Leilani usiadła na łóżku i z niemałym zdziwieniem spytała:
- Co się stało?
- No zobacz! - wskazał ręką na okno. Był roztrzęsiony i nie krył wściekłości. - Ten pierdolony zbok, cały czas się na nas gapił!
Dziewczyna spojrzała we wskazanym kierunku. Za oknem zobaczyła Klausa, który z przyklejonym do szyby nosem, i rozdziawionymi ustami, ukazując swoje krzywe i żółte zęby wciąż się im przyglądał. Z kącika ust obficie ściekała mu ślina i dokładnie było widać rytmiczny ruch jego ramienia. Nie zdziwiła się, ani nawet nie zawstydziła, wręcz przeciwnie; roześmiała się, niezwykle tą sytuacją rozbawiona.
- Daj spokój Tom, niech sobie biedak popatrzy - wyciągnęła do chłopaka rękę. Znowu go zadziwiała swoim zachowaniem, a wręcz szokowała.
- Zwariowałaś?! - krzyknął, nerwowo zerkając w okno. - Chociaż się przykryj! Jeszcze w dodatku chyba się trzepie!
Chwycił kołdrę, którą zarzucił na wciąż śmiejącą się Leilani.
- Wypierdalaj stąd, ale już! – krzyknął, wskazując palcem w stronę okna, a po chwili zwrócił się do dziewczyny: - No i co cię tak bawi? I w ogóle jak on tu wlazł?!
- Jak to jak? Po drabinie - odparła Leilani. - Zawsze tak robi - dodała, ale wypowiedziawszy ostatnie słowo nieco się zmieszała. Miała jednak nadzieję, że Tom pochłonięty podglądaczem, nie usłyszy tego.
Ponownie spojrzał w okno, ale intruza już tam nie było. Jego też musiała przestraszyć ta sytuacja, bo kiedy Tom podszedł do okna zobaczył jak oddala się z drabiną pod pachą. Dopiero teraz w pełni dotarło do niego znaczenie jej słów.
- Jak to zawsze? - spojrzał na nią gniewnie.
- No zawsze, kiedy mnie podglądał - próbowała się wytłumaczyć.
- Tylko ciebie, czy ciebie z innymi? - Tom przymrużył oczy.
- Oj, tylko mnie - Leilani wstała i wciąż naga podeszła do niego. - Czyżbyś był zazdrosny?
- Daj spokój - żachnął się, odtrącając jej rękę. - Już mi się wszystkiego odechciało.
Nie poddawała się i ponownie go obejmując, przylgnęła do jego nieruchomej postaci całym ciałem. Wilgotnymi ustami musnęła wrażliwy fragment jego ucha. Mimo ciągłej bierności, poczuł przebiegający wzdłuż kręgosłupa, przyjemny dreszcz.
- Chodź... - szeptała. - Zaraz się rozluźnisz, zajmę się tobą najlepiej jak potrafię...
To była bardzo kusząca propozycja, bo rzeczywiście potrafiła wiele. W rezultacie Tom skapitulował.
- Ale zgasimy lampkę. - Postawił warunek, już spokojnym głosem.
- Co tylko zechcesz... - odparła, wolno zbliżając się do łóżka wraz z chłopakiem.
Zaczęła się kolejna noc, której długie godziny ponownie miał wypełnić gorący seks, tym razem tylko przy świetle księżyca. Jednak Tom już nie umiał w pełni oddać się tej przyjemności. Przed oczami wciąż miał przyklejoną do szyby twarz obleśnego Klausa.
- Koniec tego lenistwa... - usłyszała. Zupełnie pochłonięta swoimi doznaniami, uchyliła powieki i znów zobaczyła nad sobą tę twarz. Twarz o której marzyła i śniła tyle lat. Teraz jej sen stał się jawą i chciała, żeby tak już pozostało na zawsze.
Tom sprawnie zamienił ich położenia; teraz to on był na dole, a ona czule uśmiechała się do niego patrząc z góry.
- Do roboty maleńka... - dodał szeptem, zsuwając z bioder bokserki. Wiedziała czego chce, czego oczekuje i pragnie. Wyciągnął ręce nad głowę i przymknął oczy, wyczekując ulubionej pieszczoty. Bo który facet nie lubi, kiedy kobieta subtelnie, delikatnie oplata językiem najwrażliwszą część jego ciała?
Teraz właśnie tego doświadczał, cudownie odprężony, odbierający każdą pieszczotę, każdy dotyk jak najwspanialsze doznanie. Wzdychał, zamieniając w końcu te ciche odgłosy w jęki rozkoszy. Obojętne było mu w jaki sposób przeżyje orgazm, a czuł, że zbliża się on wielkimi krokami.
Ale Leilani już wiedziała, znała wszystkie jego reakcje, dlatego niemal natychmiast wycofała swoje usta, mając nieco inne plany na to spełnienie. Powolnymi ruchami, na czworaka, zupełnie jak skradająca się tygrysica, przesuwała się ponad nim do celu. W końcu wyprostowała się, wolno nasuwając na niego swoje gorące wnętrze. Zaczęła poruszać się powoli, miarowo, posuwistymi ruchami w równym tempie, kołysząc biodrami na boki.
Dopiero teraz otworzył oczy z lubością przyglądając się jej ruchom, a jego twarz zdobił lekki, wyrażający zadowolenie uśmiech. Kuszące falowanie jej piersi sprawiło, że pospiesznie chwycił je w dłonie, sycąc tym widokiem wszystkie zmysły. Obydwoje wydawali z siebie odgłosy coraz większej przyjemności.
Przesunął opuszkami palców po jej rozchylonych ustach, a ona jakby korzystając z okazji delikatnie chwyciła zębami jego kciuk, nie pozwalając mu się cofnąć. Ssała go kilka chwil, po czym wraz z jękiem, z jej ust wydobył się nakaz:
- Pieść mnie...
Opuścił dłoń, wsuwając wilgotny palec w miejsce, gdzie ich ciała łączyły się. Pod wpływem jego dotyku, odrzuciła głowę do tyłu, a wkrótce zadrżała z przyjemności. Kiedy poczuł pulsujące skurcze jej wnętrza, już wiedział, że i on za chwilę zachłyśnie się wszechogarniającą rozkoszą. Orgazm spełniającej się dzięki niemu kobiety, zawsze działał przyspieszająco.
Odruchowo przesunął głowę na bok i właśnie w tej chwili już był pewien, że to na pewno nie stanie się teraz. Za sprawą tego, co zobaczył za oknem jednym pchnięciem zrzucił z siebie zdezorientowaną dziewczynę, natychmiast naciągając na swoje nagie ciało kołdrę.
- Kurwa! - zaklął głośno. - Ja pierdolę!
Sięgnął ręką po swoje bokserki pospiesznie je nakładając. Zszokowana Leilani usiadła na łóżku i z niemałym zdziwieniem spytała:
- Co się stało?
- No zobacz! - wskazał ręką na okno. Był roztrzęsiony i nie krył wściekłości. - Ten pierdolony zbok, cały czas się na nas gapił!
Dziewczyna spojrzała we wskazanym kierunku. Za oknem zobaczyła Klausa, który z przyklejonym do szyby nosem, i rozdziawionymi ustami, ukazując swoje krzywe i żółte zęby wciąż się im przyglądał. Z kącika ust obficie ściekała mu ślina i dokładnie było widać rytmiczny ruch jego ramienia. Nie zdziwiła się, ani nawet nie zawstydziła, wręcz przeciwnie; roześmiała się, niezwykle tą sytuacją rozbawiona.
- Daj spokój Tom, niech sobie biedak popatrzy - wyciągnęła do chłopaka rękę. Znowu go zadziwiała swoim zachowaniem, a wręcz szokowała.
- Zwariowałaś?! - krzyknął, nerwowo zerkając w okno. - Chociaż się przykryj! Jeszcze w dodatku chyba się trzepie!
Chwycił kołdrę, którą zarzucił na wciąż śmiejącą się Leilani.
- Wypierdalaj stąd, ale już! – krzyknął, wskazując palcem w stronę okna, a po chwili zwrócił się do dziewczyny: - No i co cię tak bawi? I w ogóle jak on tu wlazł?!
- Jak to jak? Po drabinie - odparła Leilani. - Zawsze tak robi - dodała, ale wypowiedziawszy ostatnie słowo nieco się zmieszała. Miała jednak nadzieję, że Tom pochłonięty podglądaczem, nie usłyszy tego.
Ponownie spojrzał w okno, ale intruza już tam nie było. Jego też musiała przestraszyć ta sytuacja, bo kiedy Tom podszedł do okna zobaczył jak oddala się z drabiną pod pachą. Dopiero teraz w pełni dotarło do niego znaczenie jej słów.
- Jak to zawsze? - spojrzał na nią gniewnie.
- No zawsze, kiedy mnie podglądał - próbowała się wytłumaczyć.
- Tylko ciebie, czy ciebie z innymi? - Tom przymrużył oczy.
- Oj, tylko mnie - Leilani wstała i wciąż naga podeszła do niego. - Czyżbyś był zazdrosny?
- Daj spokój - żachnął się, odtrącając jej rękę. - Już mi się wszystkiego odechciało.
Nie poddawała się i ponownie go obejmując, przylgnęła do jego nieruchomej postaci całym ciałem. Wilgotnymi ustami musnęła wrażliwy fragment jego ucha. Mimo ciągłej bierności, poczuł przebiegający wzdłuż kręgosłupa, przyjemny dreszcz.
- Chodź... - szeptała. - Zaraz się rozluźnisz, zajmę się tobą najlepiej jak potrafię...
To była bardzo kusząca propozycja, bo rzeczywiście potrafiła wiele. W rezultacie Tom skapitulował.
- Ale zgasimy lampkę. - Postawił warunek, już spokojnym głosem.
- Co tylko zechcesz... - odparła, wolno zbliżając się do łóżka wraz z chłopakiem.
Zaczęła się kolejna noc, której długie godziny ponownie miał wypełnić gorący seks, tym razem tylko przy świetle księżyca. Jednak Tom już nie umiał w pełni oddać się tej przyjemności. Przed oczami wciąż miał przyklejoną do szyby twarz obleśnego Klausa.